Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/369

Ta strona została skorygowana.

panna Bertinot znajduje się tutaj... stąd, moje zdziwienie...
— Rzeczywiście, Joanna była wczoraj, lecz dzisiaj już jej nie ma u mnie...
— A gdzież jest?
— Nie wiem... Opuściła mnie... Nie troszczyłam się o jej projekty...
— Proszę pani, bardzo być może, iż dla przyczyn szczególnych pragnęła ukryć miejsce swego pobytu... Ja bym to mógł pojąć.
Przełożona nic nie odpowiedziała.
— W życiu zdarzają się nieraz okoliczności szczególne, wyjątkowe — ciągnął dalej Włosko. — Joanna Bertinot mogła była panią błagać, ażeby ją pani ostrzegła przed czyim bądź spojrzeniem, i może dlatego nie pozwala pani mi się z nią widzieć?
— Powtarzam panu, że Joanna Bertinot opuściła dom wczoraj — zawołała przełożona niecierpliwie.
— I nie powiedziała pani, gdzie się ma obracać?
— Już panu wyjaśniłam.
— To dziwne.
— Dlaczego?... Jest ona zupełnie wolna, może czynić co jej się spodoba. Nie potrzebowała mi się tłumaczyć.
— To prawda... Może wróciła do pani, de Roncerny?
Pani Gevignot zapytywała się nadal w myśli, kim mógł być ten człowiek, tak dobrze powiadomiony o wszystkim, co dotyczyło młodej służącej.
Włosko nalegał.
— Czy pani przypuszcza — podchwycił — że powróciła do hrabiny de Roncerny?
— Ja nic zgoła nie przypuszczam...
— Chodzi tu o rzecz ważną dla niej...
Przełożona, przypomniawszy sobie oskarżenie o kradzież, uczynione przeciw Joannie, doznała żywego niepokoju.
— O rzecz ważną? — powtórzyła.