Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/377

Ta strona została skorygowana.

— Pragnąłbyś, ażebym i ja poparł sprawę twego protegowanego?
— Tak, właśnie.
— Powiedziałeś mi, że się znajduje w Nimes?
— Tak.
— Raporty więzienne są już nadesłane i mają być oddane do przejrzenia ministrowi... Zaraz zobaczymy papiery z Nimes.
Pan de Mereille wstał, otworzył tekę, wydobył paczkę dokumentów i położył je na biurku.
Przerzuciwszy je, wyjął z nich jeden zawierający rozkaz.
— Oto dokument, którego szukałem — rzekł, po czym zapytał:
— Jak się nazywa więzień?
— Piotr Andrzej Bertinot.
Zastępca naczelnika popatrzył na papier.
— Rzeczywiście — rzekł — jest to nazwisko i nawet więzień jest bardzo polecony. Zobaczę teraz szczegóły, załączone do akt...
Przeczytał je po cichu i dodał:
— Zdaje mi się, mój drogi Włosko, że mogę ci obiecać powodzenie... Bertinot jest pierwszy na liście z takimi pochwałami, uważam go już, jako ułaskawionego...
— Szczęśliwy jestem, że mi to mówisz...
— I ja również, powiedzieć mogę.
— A teraz jeszcze jedno pytanie: Co się stanie z Bertinotem, gdy zostanie uwolniony?
— Wyznaczone mu będzie miejsce pobytu, skąd nie będzie mógł się wydalać pod żadnym pozorem. Gdyby się wydalił, będzie ścigany i osadzony w więzieniu... Ale dlaczego, u diabła, pytasz mnie o to, ty, co znasz tak dobrze kodeks, jak i ja?
— Wiem nawet, że pobyt w departamencie Sekwany jest wzbroniony ułaskawionym...