Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/386

Ta strona została skorygowana.

Wszystkie okna na drugim piętrze były zasłonięte, nawet to, przy którym miała się ukazać Helena.
Zagłębienie jednej z bram dostarczyło schronienia Lucjanowi, który stanął nieruchomo, z oczyma wlepionymi w drugie piętro.
Joanna, wróciwszy do numeru, pobiegła do okna, otworzyła je i przekonała się, że Helena nie daje znaku życia.
Młoda dziewczyna poszukała nici, którą przywiązała do krawędzi okna.
Pochwyciła nić i pociągnęła z lekka, ażeby się upewnić, czy wciąż przywiązana jest po drugiej stronie ulicy.
Po tym sprawdzeniu, zwinęła list Lucjana i umocowała go na końcu nici, znajdującej się pod ręką.
Ogarnęło ją zdziwienie, dlaczego Helena wcale się nie pokazuje, dlaczego nie daje znaku życia, gdy wie o tym, że spodziewać się może tak interesujących wiadomości.
Oto co się działo u Garbuski:
Julia Torier w pokoju swym porządkowała rachunki, obliczała wszystkie wydatki, jakie poczyniła, ażeby otrzymać wiadomość, ile jej zostawało jeszcze przewyżki, gdy oślepiona namiętnością ogołociła się ze swego majątku na korzyść Prospera Rivet.
Dodać winniśmy, że pozostawał jej dość pokaźny fundusik, pochodzący z operacyj na giełdzie, o tej sumie, ulokowanej w papierach procentowych pewnych, Józef Włosko nie wiedział wcale.
Helena siedziała na uboczu, prawie w cieniu i haftowała, a raczej udawała, że haftuje, bo jej spojrzenia biegły co chwila ku wskazówkom zegara.
— Nie potrzeba palić dwóch lamp — rzekła do niej matka. — Po co marnować pieniądze... Mam coś do pisania... Chodź pracować do mego pokoju...
Młoda dziewczyna nie mogła nie być posłuszną.
Prawie odrętwiała, myślała i myślała, w jaki sposób