Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/431

Ta strona została skorygowana.

pozwoli pan mnie tak znieważać. Zakończ pan, proszę, tę scenę. Niech pan rozkazuje odprowadzić córkę moją do domu i spełnij pan swoje polecenie.
Naczelnik zwrócił się do Lucjana:
— Proszę za mną — rzekł.
Papuga wrzeszczała wpośród ogólnego zamieszania.
Pani Gobert zasłoniła sobą syna.
— Nie — mówiła — nie weźmiecie go... to by mnie zabiło.
Jeden z agentów zbliżył się do Heleny.
Helena osunęła się na kolana przed Julią Tordier.
— Matko... Matko moja — błagała — miej litość! Nie rozłączaj nas!...
Pani Gobert uklękła obok Heleny i prosiła:
— Zlituj się, Julio... Cofnij swą skargę... Zostaw mi syna...
Garbuska obojętnie odwróciła głowę.
— Podnieś się, matko... wstań, Heleno, nie odwołujcie się do serca tam, gdzie go nie ma — rzekł Lucjan z pogardą.
Następnie zbliżył się do Julii i, patrząc jej prosto w oczy, powiedział:
— Bóg jest sprawiedliwy, przyjdzie dzień, w którym drogo zapłacisz za obecną chwilę. Matko, Helenko nie płaczcie!... Zobaczymy się niedługo... Jestem niewinny, Bóg mnie nie opuści... Panowie, jestem gotów...

V.

Lucjan wyszedł pomiędzy szefem policji i komisarzem, Helenę dwóch agentów uprowadziło.
Pani Gobert półżywa padła na krzesło; Julia Tordier tylko z nią pozostała.
Przez kilka minut cisza śmiertelna panowała w poko-