Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/59

Ta strona została skorygowana.

dziców lub mężowski będzie zawsze dla ciebie otwarty, i zawsze, zawsze, znajdziesz w nim życzliwość, przywiązanie i siostrę, która będzie dla ciebie podporą i pociechą...
Ucałuj mnie, Helenko, i odegnaj złe myśli.
Przyszłość jeszcze się wypogodzi, nie będzie tak przykrą, jaką ci się przedstawia dzisiaj!
Córka Jakóba Tordier i panna de Roncerny ucałowały się serdecznie, po czym wróciły do przełożonej pensji.

XII.

Nie będziemy im towarzyszyli dłużej na tej wycieczce do lasu, a poprosimy czytelników, ażeby z nami przenieśli się teraz do Paryża.
Na przedmieściu Montmartre przestąpimy próg małego mieszkanka na trzecim piętrze przy ulicy Zakonnic, w domu, należącym do Jakóba Tordier, oszacowanym na pięćdziesiąt tysięcy franków, przez Józefa Włosko, dawnego dependenta od notariusza.
Rzeczywiście kamienica nie była warta więcej.
Mieszkanie, składające się z dwóch sypialni, pokoju jadalnego i kuchni, zajmowała wraz z synem pani Gobert siostra męża Garbuski.
Mieszkanko było skromne, ale umeblowane porządnie i utrzymywane nader czysto.
Pokój Lucjana pełen był planów i rysunków, świadczących o jego zajęciu rysownika.
Wybiła właśnie godzina wpół do pierwszej.
Matka i syn jedli śniadanie przy stole.
— Nie byłeś jeszcze na ulicy Anbry — odezwała się matka, kobieta lat pięćdziesięciu zaledwie, ale skutkiem ciężkich kolei losu przedwcześnie zestarzała.
— Nie, mamo, nie jeszcze — odparł Lucjan.
— Dlaczego się opóźniasz?
— Mam wstręt do spotykania się z tą kobietą.