Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/69

Ta strona została skorygowana.

oświadczasz, interesujesz się swoim wujem, to nie przeszkadzaj mi dłużej w udzielaniu mu potrzebnych starań.
Mówiąc to, Garbuska tak manewrowała zręcznie, że zniewoliła Lucjana do cofnięcia się w tył parę kroków.
Teraz swobodnie zatrzasnęła drzwi, zamknęła je na klucz i usłyszała już tylko niewyraźne słowa za drzwiami, które obelgami być musiały.
Młodzieniec był tak oburzony, iż w pierwszej chwili chciał drzwi wywalić.
Ale się zastanowił.
Bo do czegożby go doprowadził ten gwałt?
Tylko do skandalu.
Julia Tordier była u siebie, w swym domu, w swym mieszkaniu.
A więc mogła tam wpuszczać tylko tych, kogo chciała.
Zresztą, dać folgę gniewowi byłoby to niezawodnie zwiększyć nienawiść Garbuski, uczynić jeszcze trudniejszą do przebycia przeszkodę, oddalającą go od Heleny.
— Teraz, — rzekł po namyśle — trzeba przede wszystkim zobaczyć się z Helenką i uprzedzić ją, co się dzieje.
Tego dnia jeszcze pojechał koleją.
Przybywszy na pensję do pani Gévignot, trafił właśnie na dzień imienin i nie znalazł ani przełożonej, ani uczenic.
Powiedziano mu jednak, że przełożona i jej wychowanice udały się na wycieczkę do pobliskiego lasu.
Lucjan częmprędzej tam się udał, pragnąc nie tracić ani chwili.
I rozbawione panienki, zarówno jak dotrzymujące im towarzystwa nauczycielki, ze zdumieniem spostrzegły zbliżającego się do nich w lesie jakiegoś młodzieńca, idącego bardzo szybkim krokiem.
Nagle Helena pobladła i zaczęła drżyć całym ciałem.
Poznała młodzieńca, tak spieszącego się niezwykle.