Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/13

Ta strona została przepisana.

— Tam do dyabła!
— Ale mogę uczynić panu pewną propozycyą, która, jeśli uznasz za stosowne ją przyjąć, usunie natychmiast wszelkie trudno ci....
— Propozycyą pańska z góry jest przyjętą, i to z wielką wdzięcznością.... Jakaż ona jest, jeśli łaska?...
— Ja sam mieszkam w willi położonej w niewielkiej odległości, od willi barona de Labardès... może więc zechcesz jechać razem ze mną, i mnie wziąść za przewodnika.... — Czy to panu dogadza?...
— Ah! panie, zawstydzasz mnie!
— A więc rzecz ułożona.
— Tak jest, nie wiem prawdziwie jak mam panu podziękować....
— Dajże pan pokój! nie zasługuje to na podziękowanie! Ale teraz jeszcze jedna rzecz: niepotrzebujesz pan posyłać po konia do maneżu.
— Jak to?
— Mam tu konia... każę memu kamerdynerowi nocować w Tulonie, i weźmiesz pan klacz, na której on jeździ, jest to przepyszne zwierzę pół-krwi, tysiąc razy lepsze od szkap z maneżu....
— Ależ doprawdy, obawiam się nadużyć...
— Nadużyć czego?... — Pomiędzy młodymi ludźmi czyż wypada robić ceremonie?... Oddaję panu dziś wieczór małą usługę.... któż wie, czy jutro lub pojutrze, nie będziesz pan miał sposobności toż samo dla mnie uczynić?...
— Jutro byłoby to jeszcze możliwe chociaż mało prawdopodobne, — lecz pojutrze to całkiem co innego....
— Dla czego?
— Ponieważ pojutrze z rana, siadam na okręt....
— Bierzesz pan udział, zapewne, w wyprawie do Afryki?
— Tak panie.
— A na jakim statku, przeprawiasz się pan?
— Na Dydonie.
— Ah! — rzekł Jerzy wzdychając — jesteś pan szczęśliwy, panie, bardzo szczęśliwy!! — Jesteś żołnierzem!... jedziesz na te chwalebne niebezpieczeństwa... — Jedziesz jako porucznik... — kto wie, powrócisz może kapitanem i dekorowanym!!...
— Albo kaleką! — dodał oficer śmiejąc się.
— To mniejsza... — Piękne są rany zadane kulą wroga!! — Ah! chciałbyć być na pańskiem miejscu!...
— Masz pan zamiłowanie do życia wojskowego?...
— Tak jest, — do życia czynnego. pod namiotem i na polu bitwy....
— Cóż więc panu przeszkadza, poświęcić się karyerze wojskowej?
— Wiele rzeczy... — między innemi jedna... Będąc jeszcze bardzo młodym, miałem nieszczęście znaleść się bogatym....
— Nieszczęście, z którem się łatwo pogodzić! — przerwał porucznik z uśmiechem.
— Bezwątpienia, a pomimo to nieszczęście było rzeczywiste.... — Osiemdziesiąt tysięcy liwrów renty w osiemnastym roku, skazuje młodzieńca na próżniactwo, pociągające za sobą z konieczności szaleństwa, i mnóstwo głupstw.... — Zresztą powtarzam panu, żołnierskie życie entuzyazmowało mnie w obozie i na polu bitwy, lecz życie w koszarach i garnizonach, mało wzbudzało we mnie sympatyi.