Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/44

Ta strona została przepisana.

długich kędziorach, tych pięknych cherubinów miłości, dla których szlachetne kasztelanki w dawnych, dobrych czasach, dopuszczały się często czułych szaleństw, przynajmniej takie opisy znajdujemy w kronikach zamierzchłych wieków.
Z dystynkcyą ojcowską łyczyła się piękność matki i wdzięk siostry, gdyż podobny był jednocześnie do generała, do pani de Presles i do Dianny.
Po hrabim wziął patrycjuszowski i rycerski typ; włosy czarne hrabiny i cerę bladą złotawą i upajające oczy.
Nakoniec z Dianną podzielał ten wdzięk doskonały, nie do naśladowania, który posiadała w tak wysokim stopniu.
Niewątpliwie generał słusznie mógł być dumnym z posiadania takiego syna, gdyby nie to, że ta cudna powłoka ukrywała w sobie zarodki namiętności i wszelkich złych instynktów, rozwijających się przedwcześnie w sposób zastraszający.
Gontrona de Presles można było określić w kilku słowach: dusza szatana w kształtach anioła.
Nie dla tego, aby młody chłopiec miał popełnić dziś już jakieś godne potępienia uczynki i żeby miał już na sumieniu ciężkie jakie przewinienia; lecz powtarzamy, instynktu jego były złe. Generał je widział, czuł i liczne miał w rękach dowody, drżał zatem na myśl o przyszłości.
Siedemnastoletni chłopiec, rozwięzły i marnotrawny, podstępny i chytry!! Czy nie można było istotnie obawiać się wszystkiego i czem się stanie w dwudziestym piątym roku, ten przedwczesny rozpustnik?...
— Mój ojcze, — rzekł Gontron, wchodząc z swobodną miną i czyniąc ruch (który był mu zwykły), jak gdyby zakręcał wąs nieobecny, — powiedziano mi, że chciałeś ojcze ze mną rozmówić się...
— Istotnie, oczekiwałem cię....
— A więc, jestem....
Młodzieniec, nie uważając lub też chcąc udawać, że nie uważa surowej fizyonomi i ponurego wyrazu twarzy generała, wziął krzesło i usiadł naprzeciwko.
Przez kilka sekund pan de Presles z mimowolnem rozczuleniem przypatrywał się pięknym rysom i wdziękowi tego dziecka, które pragnął uwielbiać z całej duszy, a widział się zmuszony drżeć o nie.
Gontron wytrzymał to spojrzenie ojca z niezachwianą pewnością siebie; lekki uśmiech podniósł nawet kąty różowych jego ust, odsłaniając ząbki bielsze aniżeli najczystsza kość słoniowa, uśmiech ten zdawał się mówić:
— Przypatrz mnie się, warto mnie widzieć!!...
Cała zresztą postawa młodzieńca okazywała spokój umysłu zadowolonego z siebie i sumienie bez zarzutu.
— Gontronie, — rzekł generał surowym tonem, — czy nie zgadujesz o czem chcę z tobą pomówić?...
— Bynajmniej, mój ojcze....
— Trudno mi temu uwierzyć, przyznaję....
— Mówię ci jednak ojcze najściślejszą prawdę.
— A więc sumienie nic ci nie wyrzuca?...
— Nic w świecie!...
— Jeżeli mówisz szczerzo, mój synu, jest to dla ciebie wielkiem nieszczęściem.
— W czem, proszę, powiedz, mój ojcze?...
— Smutnem jest, że potrzebujesz mnie pytać....
— Wszak, aby się dowiedzieć, muszę zapytywać...
— Gontronie!! — zawołał surowo ojciec.
— Co mój ojcze? — odpowiedział dzieciak zuchwale.
Błyskawica wypadła z oczu pana de Presles, — głęboka zmarszczka wyryła się pomiędzy brwiami — lecz ta goręczka gniewu trwała tylko kilka sekund.,.. Widocznem było, że przyrzekł sobie być spokojnym, i chciał dotrzymać sobie słowa.
— Gontronie, moje dziecko, — rzekł głosem wzruszonym, lecz z wielką dobrocią, — nie podobna, abyś w tym wieku miał już chęć buntować się przeciwko słowom ojca, który cię kocha... niepodobna żebyś nie słuchał rad tego, który pragnie jedynie twego dobra i mówi ci z głębokiem przekonaniem i boleścią: Mój synu, moje biedne dziecię, idziesz złą drogą!...
— Cóż więc zrobiłem, mój ojcze i co możesz mieć przeciwko mnie.... Mówisz do mnie, jak do winnego.... Cóż tak złego dopuściłem się?... Zkąd pochodzi, że wydajesz się ojcze zirytowanym.... Powiedz mi mój ojcze, gdyż na prawdę, zapewniam, że nie wiem.
— Dajesz w tej chwili dowód skrytości, która mnie zasmuca i która w moich oczach zdwaja twoje winy! Wierz mi, mój synu, porzuć ten system, nie doprowadzi cię on do niczego dobrego.
— Czy to jest skrytością, pytać o co jestem oskarżony?
— Tak, niewątpliwie, kiedy wiesz tak dobrze naturę i ważność tych oskarżeń.
Gontron odpowiedział tylko gestem przeczenia.