wzroku było coś tak spokojnego i cichego, że pamiętam ze szczególną przyjemnością wpatrywałem się w jego jasne, pogodne oczy, otoczone drobnymi, w promienie układającymi się zmarszczkami. Często z nim rozmawiałem i rzadko kiedy w życiu spotykałem równie dobrą, szlachetną istotę. Przysłano go tu za nadzwyczaj ważne przestępstwo. Między starodubowskimi staroobrzędowcami zaczęli się pojawiać nawróceni. Rząd silnie ich protegował i dokładał wszelkich starań, aby i innych odstępców od wiary prawosławnej nawrócić. Starzec, wraz z innymi fanatykami, postanowił „stać za wiarę“, jak się sam wyrażał. Zaczęto wówczas budować jedynowierną (t. j. prawosławną) cerkiew i oni ją spalili. Starzec, jako jeden z głównych sprawców, zesłany został do katorgi. Był zamożnym mieszczaninem, trudnił się handlem; w domu zostawił żonę, dzieci; ale ze spokojem w duszy poszedł do ciężkich robót, ponieważ w zaślepieniu swojem widział w nich „mękę za wiarę“.
Przeżywszy z nim czas jakiś, mimowoli trzeba było zadać sobie pytanie: jak ten pokorny, dobry, jak dziecię, człowiek, mógł zostać buntownikiem? Kilka razy zawiązywałem z nim rozmowę „o wierze“. Starzec nie nie ustępował ze swoich przekonań; ale w jego odpowiedziach nie było nigdy ani cienia złości, ani śladu nienawiści. A przecież on to zburzył cerkiew i wcale się nie zapierał tego.
Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/72
Ta strona została skorygowana.