Strona:PL Doyle, tł. Neufeldówna - Z przygód Sherlocka Holmesa.pdf/51

Ta strona została skorygowana.

oddzielnie. Miss Stoper przegląda książki swoje wobec każdej klijentki, patrząc, czy ma miejsce, które mogłoby być dla niej odpowiednie.
„Gdy w tym tygodniu udałam się znów do agencyi i weszłam z kolei do gabinetu, ze zdziwieniem spostrzegłam, że miss Stoper nie była sama. Obok niej siedział jakiś mężczyzna, niepospolitej tuszy, z twarzą bardzo miłą, o podbródku, który wydłużał się w fałdach aż do szyi; jegomość ten przyglądał się bardzo uważnie przez okulary paniom, które wchodziły. Na mój widok podskoczył na krześle i, zwracając się do miss Stoper, rzekł:
— Oto właśnie, czego mi trzeba, o niczem lepszem marzyć nie mogę. Doskonale! Wyśmienicie! — wołał z zapałem i zacierał ręce w zachwycie. Wydawał się taki uszczęśliwiony, że przyjemnie było patrzeć na niego.
„— Pani szuka miejsca? — spytał mnie.
„— Tak, panie.
„— Nauczycielki?
„— Tak, panie.
„— A jakiej pensyi pani żąda?
„— W ostatniem miejscu, u pułkownika Spence Munro, brałam 3 f. st. miesięcznie.
„— O! ho, ho! to wyzysk, to czysty wyzysk! — zawołał, podnosząc dłonie, jak człowiek oburzony; — jak można płacić taką nędzną pensyjkę takiej zachwycającej i wykształconej osobie.
„— Wiedza moja jest może mniejsza, niż sobie pan wyobraża — odpowiedziałam; — trochę francuskiego, trochę niemieckiego, muzyka, rysunki...
„— Ho, ho! — zawołał — nie w tem rzecz. Tu