Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/180

Ta strona została uwierzytelniona.

wspominać, że, aczkolwiek profesor Summerlee, jako nominalny kierownik wyprawy, zabierał głos dzisiaj, jednak istotną duszą całej tej wyprawy byłem ja, i powodzenie jej mnie głównie należy zawdzięczać. Ja to doprowadziłem tych panów do słynnego płaskowzgórza, i ja to, jakieście to już słyszeli, przekonałem ich o swojem odkryciu. Mieliśmy nadzieję, że nikt nie będzie tak ograniczony, aby zaprzeczać prawdzie naszych zgodnych twierdzeń, co do mnie jednak, to nauczony doświadczeniem, zaopatrzyłem się w dowody. Tak jak wspomniał profesor Summerlee, nasze aparaty fotograficzne zostały zniszczone, a większość klisz rozbita przez małpoludzi (śmiechy i krzyki „opowiadajcie to innym“). Wspomniałem o małpoludziach i muszę przyznać, że niektóre głosy, które dochodzą teraz moich uszu przywodzą mi żywo na pamięć mój pobyt wśród tych zwierząt (Śmiech). Ocalone klisze osądzili znawcy; po za tem, jakież jeszcze moglibyśmy mieć dowody? Warunki naszej ucieczki uniemożliwiły nam zabranie większego bagażu, udało nam się więc ocalić tylko kolekcję motyli i chrząszczy, zebraną przez profesora Summerlee, a zawierającą wiele nieznanych dotąd okazów. Czy i to nie jest dowodem? IKilka głosów „Nie, nie“). Kto powiedział „nie“?
Dr. Illngworth (wstając z miejsca) Zdaniem naszem podobną kollekcję zebrać można nieko-