Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/174

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.
Czarna godzina.

Jeśli coś mogło wpłynąć na popularność Mca Muedo wśród towarzyszy, to jego aresztowanie i zwolnienie. Jakto, że ktoś w tę samą noc, kiedy go przyjęto do Loży, uczynił coś, co go sprowadziło przed sąd, było to w dziejach stowarzyszenia wydarzeniem zupełnie nowem. Zdobył już sobie sympatję dobrego kompana, wesołego towarzysza i człowieka ambitnego, któryby nie zniósł obelgi nawet samego mistrza. Ale w dodatku wpoił w towarzyszy przekonanie, że nikt tak, jak on nie potrafi wykreślić planu zbrodni i tak dobrze go wykonać. Mc. Ginty miał dosyć narzędzi, ale zrozumiał, że to było znakomite. Doświadczał uczucia człowieka, trzymającego na smyczy krwiożerczego psa. Miał mniejsze pieski do pośledniej roboty, ale w odpowiednim czasie chciał poszczuć na zdobycz to stworzenie. Kilku członków Loży, w ich liczbie Ted Baldwin, patrzyło krzywo na nagłe wzniesienie się obcego i znienawidziło go za to, ale trzymało się zdaleka od niego, gdyż równie skory był do bitki, jak i do zabawy.