Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/49

Ta strona została skorygowana.

się do dworu zaraz? Może znajdzie się jakiś drobiazg, godny uwagi.
— Chciałem to zaproponować, Mr. Holmes, ale uważałem za stosowne powiadomić panów o wszystkiem. Wątpię jednak, czy znajdzie pan jeszcze coś ciekawego — White Mason spojrzał z niedowierzaniem na amatora.
— Pracowałem już razem z Mr. Holmesem — rzekł inspektor Mac Donald. — Zna się na rzeczy.
— Mam w każdym razie swoją metodę — rzekł Holmes z uśmiechem. — Zabieram się do każdej sprawy z myślą użyczenia pomocy policji, aby sprawiedliwości stało się zadość. Jeśli oddzieliłem się kiedy od władz urzędowych, to dlatego, że one same oddzieliły się odemnie. Nie mam nigdy zamiaru pracować ich kosztem. Ale wymagam również, Mr. Mason, aby pozwolono mi iść własną drogą i podać rezultaty, kiedy uznam sam za stosowne, raczej naraz, niż partjami
— Obecność pańska jest dla nas zaszczytem, to też służymy mu wszelkiemi wiadomościami — rzekł serdecznie White Mason. — Chodź pan, doktorze Watson, a w przyszłości prosimy o wzmiankę w pańskiej książce.
Szliśmy staroświecką ulicą wioski, między dwoma rzędami drzew olchowych. Tuż za nią ujrzeliśmy dwa stare słupy kamienne, zniszczone przez deszcz i obrośnięte mchem, a na nich umiesczone niekształtne przedmioty, będące niegdyś rzucającymi się do skoku lwami Capusów z Birstone. Nie długa, wijąca się, wśród wspaniałych, jak rzadko gdzieś na wsi w Anglji, trawników i dębów, ścieżka zaprowadziła nas przed długi, niski dom z czasów Jakóba, z ordynarnej, brunatnej cegły, z starym ogrodem. Podszedłszy bliżej, spostrzegliśmy drewniany most zwodzony i pię-