Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/76

Ta strona została skorygowana.

zawiadomię Mr Holmesa, jeśli pragnie pani wyjaśnień bardziej szczegółowych.
Po tych słowach uchyliłem kapelusza i poszedłem swoją drogą, pozostawiając ich na kamiennej ławce poza żywopłotem. Obejrzałem się jeszcze raz i widziałem, że rozmawiają z sobą poważnie, a ponieważ patrzyli na mnie, było jasne, że przedmiotem ich rozmowy jest nasza pogadanka.
— Nie potrzeba mi ich zwierzeń — rzekł Holmes, kiedy opowiedziałem mu, co mi się przytrafiło. Spędził całe popołudnie w Zamku na rozprawach z swoimi kolegami i powrócił około piątej, głodny, jak wilk. Kazałem mu podać kawy.
— Żadnych zwierzeń, Watsonie, ponieważ są bardzo nie na rękę, jeśli przyjdzie do aresztowania za zmowę i morderstwo.
— Sądzisz, że do tego przyjdzie?
Był w znakomitym humorze.
— Mój drogi Watsonie, kiedy zniosę to czwarte jajo, przedstawię ci całą sytuację. Nie twierdzę, żeśmy już zgłębili tajmnicę — daleko do tego — ale, kiedy znajdziemy brakujący ciężarek...
— Ciężarek?
— Drogi Watsonie, to niemożliwe, abyś sobie nie uprzytomnił, że rozwiązanie tajemicy zależy od brakującego ciężarka. Dobrze, dobrze, nie potrzebujesz się przejmować, gdyż mówiąc między nami, nie sądzę, aby i inspektor Mac albo jego znakomity kolega z prowincji pojęli niezwykłe znaczenie tego faktu. Jeden ciężarek, Watsonie! Wyobraź sobie atletę z jednym ciężarkiem. Przedstaw sobie jednostronny rozwój jego korpusu, grożące niebezpieczeństwo skrzywienia kręgosłupa. To straszne, Watsonie, straszne!...