Strona:PL Doyle - Ezaw i Jakób.pdf/61

Ta strona została uwierzytelniona.

tychmiast też zerwał z mordercą. Och, panie Holmes! Pan musisz go uratować! Proszę pana o to, błagam! Pan musisz go uratować!
Książę zaprzestał daremnych wysiłków, aby panować nad sobą. Ze wzburzeniem, widocznem w każdym ruchu, zaczął chodzić po pokoju szybkim krokiem; od czasu do czasu chwytał się za głowę. Nareszcie zdołał się nieco uspokoić i usiadł znów przy stole.
— Przed przyjściem tutaj, nie mówiłeś pan z nikim, panie Holmes — rzekł. — Uznaję to w zupełności i widzę, że mam do czynienia z dyskretnym człowiekiem. Obecnie trzeba złożyć naradę i zmniejszyć, o ile się da, fatalny skandal.
— Bardzo słusznie — odparł Holmes. — Sądzę, że zdołamy osiągnąć ten cel, tylko zachowując się nawzajem z zupełną otwartością. Czy nie tak?
— Jestem zdecydowany pomagać księciu we wszystkiem, o ile sił mi starczy. Ale, aby módz to uczynić, muszę wiedzieć do najdrobniejszych szczegółów, jak rzecz się miała. Dotychcas mogę wnosić tylko tyle, że słowa księcia odnosiły się do Jamesa Wildera i że on jest mordercą.
— Nie jest. Morderca uszedł.
Holmes uśmiechnął się nieznacznie.
— Książę nie słyszał, być może, o niejakiem uznaniu, które mi oddają ludzie; w przeciwnym razie nie sądziłby, że tak łatwo ujść przedemną.... Reuben Hayes został wczoraj w nocy aresztowa-