Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/56

Ta strona została uwierzytelniona.
– 52 –

wiadał. Pomyślny rezultat pracy nie uchronił ciała od reakcyi po takiem wytężeniu wszystkich sił — i wtedy gdy imię jego rozgłośnie brzmiało po całej Europie, a pokój jego cały był zasypany winszującemi i hołdującemi depeszami, on sam był pogrążony w zniechęceniu i najczarniejszym smętku. Nawet to przeświadczenie, że udało mu się osiągnąć to, czemu nie podołała zjednoczona policya trzech mocarstw, nie było w stanie rozproszyć mrocznych jego myśli.
W trzy dni potem byliśmy już na ulicy Beker, w jego mieszkaniu, przyjaciel mój atoli najwidoczniej potrzebował zupełnej zmiany miejsca i warunków, by módz powrócić do zdrowia; z przyjemnością tedy począłem rozmyślać, jak by spędzić tydzień lub dwa zdala od miasta, na łonie natury. Stary druh mój, pułkownik Gejter, którego leczyłem ongi w Afganistanie, kupił właśnie w tym czasie majątek koło Rejgeru w Serrey i zapraszał mnie niejednokrotnie, bym przyjechał do niego na dłużej. Podczas ostatniego widzenia się ze mną oświadczył mi, że czuł by się szczęśliwym, gdyby i mój przyjaciel zechciał ze mną przyjechać. Trzeba było, rzecz prosta, użyć pewnych fortelów, żeby namówić Holmsa do przyjęcia zaproszenia, gdy jednak dowiedział się, że pułkownik jest kawalerem i że nic nie będzie krępowało jego swobody, zgodził się ostatecznie. W tydzień tedy