Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/65

Ta strona została uwierzytelniona.
— 61 —

— Oto, co powiem panom! — wykrzyknął raźnie. — Pragnąłbym zbadać niektóre szczegóły tej sprawy; zaciekawia mnie ona szczególnie. Jeżeli pan pozwoli, panie pułkowniku, opuszczę pana i Watsona na jakie pół godzinki i udam się z panem inspektorem, by sprawdzić niektóre przypuszczenia, które się w mej głowie zrodziły.
Minęło półtorej godziny, wreszcie powrócił inspektor sam.
— Mister Holms na łące; spaceruje tam i napowrót, — rzekł. — Życzy sobie, byśmy wszyscy czterej udali się razem z nim.
— Do mister Kuningama?
— Tak jest, sir.
— Po co?
Inspektor wzruszył ramionami.
— Nie wiem, sir. Mówiąc między nami, mnie się zdaje, że mister Holms nie bardzo jeszcze okrzepł po tej chorobie. Zachowuje się tak dziwnie, przytem cały jest jak naelektryzowany.
— Napróżno się pan niepokoi, — rzekłem inspektorowi. — Mister Holms doskonale wie, co robi, mogę pana zapewnić.
— Prosił, byście panowie pospieszyli, — przerwał inspektor głosem zlekka obrażonym.
Gdybyśmy wyszli z domu, zobaczyliśmy Holmsa, chodzącego tam i napowrót, z głową opuszczoną, z rękoma w kieszeniach.