Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/72

Ta strona została uwierzytelniona.
— 68 —

— Tak? Być może... Spieszyłem się.
— Piszesz pan: „Wobec napadu, jakiego dokonano we wtorek, o pierwszej po północy i t. d.“, podczas gdy wypadek nastąpił o trzy kwadranse na dwunastą.
Przykro mi się zrobiło za Holmsa, że się tak omylił. Wiedziałem, jak dotknie to jego ambicyę. Szczycił się zawsze dotychczas niezrównaną ścisłością i skrupulatnością, widocznie atoli choroba targnęła jego władze i nie wydobrzał jeszcze zupełnie. Zasępił się tedy, jak winowajca, inspektor spojrzał oczyma zadziwionemi, a młody Kuningam parsknął śmiechem.
Sędzia poprawił błąd i oddał notatkę Holmsowi.
— Proszę, niech pan każe ogłosić jaknajprędzej, — rzekł. — Znajduję, że to pomysł wyśmienity.
Holms złożył kartkę starannie i schował ją do swego portfelu.
— A teraz, — rzekł, — pójdziemy wszyscy razem obejrzeć mieszkanie, by się przekonać, czy złodziej rzeczywiście nic nie zabrał...
Zanim weszli do domu, Holms bacznie obejrzał drzwi wyłamane. Ślady na drzewie wskazywały, że do wyłamania zamku użyte było dłuto czy też mocny tępy nóż.
— Pan nie stosuje łańcuchów do drzwi? — zapytał Holms.