Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.
— 73 —

Z temi słowy podbił mu rękę i rewolwer, wymierzony w niego przez młodego Kuningama, upadł z hałasem na ziemię.
— Proszę to zachować, przyda się przy śledztwie, — rzekł Holms, następując na rewolwer. — A oto jest to, czegośmy szukali. To mówiąc, wyciągnął dłoń z kawałkiem zmiętego papieru.
— Reszta tamtego pisma! — wykrzyknął inspektor.
— Najzupełniejsza!
— Gdzież była?
— Tam, gdzie przypuszczałem. Opowiem to panom po kolei. Przedewszystkiem atoli wypada, by Watson i pułkownik powrócili do siebie. Za godzinkę i my podążymy z panem inspektorem, pierwej jednakże musimy wybadać aresztowanych. Sądzę, że zdążymy powrócić na śniadanie.
Mister Holms dotrzymał słowa, jak zwykle, i około pierwszej zjawił się w pokoju, gdyśmy siedzieli razem z pułkownikiem. Towarzyszył mu jegomość średniego wzrostu, dosyć już wiekowy, którego przedstawił mi, jako mister Aktona, u którego odbyła się niedawno owa dziwna kradzież.
— Pragnąłem, żeby i mister Akton był obecny przy mojem tłomaczeniu, jakie tu uczynię, nic bowiem chyba dziwnego, że przebiegiem tej sprawy mocno się interesuje. Oba-