Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 01 - Skandal w księstwie O.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mam zachować się neutralnie na ulicy, zbliżyć się do okna, dojrzeć ciebie w pokoju i nie spuszczać cię z oka, wrzucić tam na twój znak tę rakietę, krzyczeć „gore!“ a potem czekać na cię na rogu ulicy?
— Tak, to wszystko!
— Możesz więc na mnie najzupełniej liczyć!
— Dobrze. Zatem czas, bym i ja przygotował się do swej roli!
Udał się do swego sypialnego pokoju i za chwilę wyszedł przebrany za miłego i dostatnio odzianego księdza sekty metodystów. Jego szeroki, czarny kapelusz, obszerne spodnie, siwa peruka, miły łagodny uśmiech i właściwy metodystom wyraz życzliwej, dobrodusznej ciekawości — składały się na wyborną całość. Holmes zmienił jednak nietylko ubranie. Przekształcił swoje rysy i sposób obejścia do niepoznania.

Brakowało jeszcze dziesięć minut do siódmej, kiedy byliśmy już na Serpentine-Avenue. Zmierzchało się już i zapalano właśnie latarnie. Zaczęliśmy przechadzać się przed willą tam i napowrót, czekając na przybycie jej właścicielki. Dom miał wygląd zupełnie odpowiadający wyobrażeniu, jakie sobie utworzyłem o nim z opowieści Holmes’a, tylko miejscowość była ludniejszą niż myślałem. Wydawało mi się nawet, że jest ona zbyt ożywioną jak na taką małą uliczkę. Na jednym rogu gawędziła jakaś gromadka próżniaków, wprost willi szlifierz ostrzył noże na przewoźnym swym przyrządzie, dalej paru żołnierzy romansowało z jakąś służącą. Kilku młodych eleganckich ludzi, paląc cygara, spacerowało po chodnikach.
— Widzisz, mój kochany — rzekł Holmes — ten dzisiejszy ślub skomplikował nieco sprawę. Fotografia jest teraz obosiecznym mieczem. Nie sądzę, aby pani Irenie zależało teraz tak bardzo na pokazaniu jej panu Norton’owi, a przynajmniej zależy jej na tem akurat tyle, ile księciu na tem, by tę fotografię mogła podziwiać księżniczka Klotylda. Cała rzecz tylko w tem — gdzie ona ją ukrywa?