Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

Świadek:Proszę uwolnić mnie od odpowiedzi na to pytanie.
Sędzia śledczy:Żałuję bardzo, ale muszę przy niem obstawać.
Świadek:Nie mogę panu dać odpowiedzi na to, mogę tylko zapewnić, że nie było żadnego związku między naszą rozmową a tem, co się potem stało.
Sędzia śledczy:O tem decydować już będzie sąd. Muszą jednak zwrócić panu uwagę na to, że pańskie milczenie może w dalszym ciągu tej sprawy wyjść tylko na pańską szkodę.
Świadek:Mimo to, nie mogę mówić.
Sędzia śledczy:O ile pana zrozumiałem, to ów okrzyk „knii!“ był hasłem, jakiego używaliście panowie zwykle polując?
Świadek:Tak jest.
Sędzia śledczy:Jakże się to stać mogło, że ojciec pański użył tego okrzyku, zanim pana zobaczył, zanim się wogóle dowiedział, że pan już powrócił z Bristolu?
Świadek:(widocznie zakłopotany) Tego nie wiem....
Sędzia śledczy:Czy w owej chwili, kiedy na krzyk ojca pańskiego zawrócił pan na miejsce i znalazł go ciężko rannym, nie spostrzegł pan nic, coby wzbudziło w panu jakie podejrzenie?
Świadek:Nic określonego.
Sędzia śledczy:Co pan przez to rozumie?
Świadek:Byłem tak wzruszony i przejęty strachem, kiedy biegłem z lasu nad brzeg, że nie myślałem o niczem jak tylko o moim ojcu. Mam tylko niejasne wspomnienie jakiegoś przedmiotu, który zdaje mi się, że widziałem z lewej mej strony, kiedy wypadłem z lasu. Było to coś szarego — jakby jakiś surdut albo jakiś pled. Kiedy później jednak wstałem od zwłok ojca i obejrzałem się, nie było już tego.
Sędzia śledczy:Czy sądzi pan, że przedmiot ten znikł, zanim pan poszukał pomocy?
Świadek:Tak jest, zniknął.
Sędzia śledczy:Czy pan nie może określić, co to było takiego?