Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Lestrade wzruszył ramionami.
— Obawiam się, że mój kolega wnioskuje zbyt pośpiesznie — rzekł.
— Ale ma słuszność! wiem, czuję to, że ma słuszność! John nigdy tego by nie uczynił! A co się tyczy sporu jego z ojcem, to jestem przekonana, iż tylko dlatego odmówił sędziemu w tej sprawie wyjaśnień, ponieważ chodziło właśnie o mnie!
— Pod jakim względem? zapytał Holmes.
— Byłoby nierozsądkiem chcieć teraz ukrywać to jeszcze. John często nie zgadzał się z ojcem swym w poglądach co do mnie. Pan Mac-Carthy życzył sobie gorąco, abyśmy się pobrali. John i ja kochaliśmy się oddawna jak rodzeństwo, ale on jest jeszcze młody, mało jeszcze zna życie — więc dlatego nie chciał się jeszcze wiązać. Z tego powodu często przychodziło do sprzeczki i jestem pewna, że i tym razem chodziło właśnie o to.
— A czy pani ojciec skłaniał się do tego związku? zapytał Holmes.
— Nie. Ojciec mój był temu wręcz przeciwny. Tylko pan Mac-Carthy życzył sobie tego. Świeża i młoda twarzyczka dziewczęcia rozgorzała silnym rumieńcem pod bystrym i przenikliwym wzrokiem Holmesa.
— Dziękuję pani za tę wiadomość — rzekł — czy zastanę jutro pana Turnera, przybywając do państwa?
— Obawiam się, że lekarz nie pozwoli mu widzieć się z panem.
— Lekarz?
— Mój biedny ojciec słabuje od wielu lat, a ten straszny wypadek przybił go straszliwie. Leży w łóżku, a dr. Willows twierdzi, że nerwy jego są ogromnie wyczerpane. Śmierć pana Mac-Carthy tem więcej obeszła mego ojca, że zmarły był jedynym znajomym jego z czasów wspólnego pobytu w Wiktoryi.
— Tak — w Wiktoryi...! to ważne.
— Tak, ojciec mój przebywał niegdyś w kopalniach tamtejszych.
— Wiem, wiem — w kopalniach złota, gdzie pan Turner, o ile słyszałem zdobył majątek.