Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

— Właśnie.
— Dziękuję pani, miss Turner — istotnie przyszła mi pani z pomocą.
— Nieprawdaż panie Holmes, że da mi pan znać jutro, gdyby pan odkrył co nowego? Odwiedzi pan zapewne biednego Johna w więzieniu? O, jeżeli go pan zobaczy, powiedz mu, że ja jestem przekonaną o jego niewinności!
— Uczynię to, pani.
— Muszę już teraz odjechać, bo ojciec jest ciężko chory i odczuwa bardzo moją nieobecność. Do widzenia panu i niech Bóg wspomaga pana!
— Prędko tak jak przyszła zniknęła, skłoniwszy nam śliczną główką i wkrótce usłyszeliśmy oddalający się turkot jej powozu.
— Powinienbym się prawie wstydzić za pana, panie Holmes — rzekł z godnością Lestrade po krótkiem milczeniu — poco budzić nadzieje jeżeli musi po nich przyjść rozczarowanie? Nie jestem człowiekiem zbyt miękkiego serca, ale to było okrucieństwem!
— Ja zupełnie na seryo wierzę, że uda mi się wykazać niewinność Johna Mac-Carthy — rzekł Holmes — czy masz pan pozwolenie na odwiedzanie go w więzieniu?
— Tak, ale tylko dla pana i dla siebie.
— A zatem rozważę jeszcze moje postanowienie nie zajmowania się już dziś więcej tą sprawą. Czy mamy jeszcze czas na pociąg do Hercford, aby tam zobaczyć oskarżonego?
— Poddostatkiem.
— Zatem pojedziemy. Nie nudź się tu bardzo, Watsonie, za parę godzin będziemy z powrotem.
Odprowadziłem ich na kolej, powłóczyłem się trochę po ulicach miasteczka i wróciłem wreszcie znów do naszego hotelu. Tu wyciągnąłem się na kanapie i usiłowałem zagłębić się w czytaniu jakiegoś romansu. Ale książka którą czytałem była w porównaniu z dramatem jaki nas zajmował tak błahą, że myśli moje mimowoli od przedmiotu opowiadania ulatywały wciąż ku rzeczywistości aż w końcu odłożyłem lekturę i oddałem się całkowicie rozmyślaniu nad zdarzeniami minionego dnia.