Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Poczynało mi się kręcić w głowie. Zaledwie mogłem usiedzieć na krzesełku. Ale nagle przeniknęły mnie różne wątpliwości.
— Muszę z panem mówić całkiem otwarcie — rzekłem — Nawson daje mi wprawdzie tylko dwieście funtów rocznie ale — Nawson jest pewny! O przedsiębiorstwie, w którym proponuje mi pan pracę, wiem doprawdy tak mało, że....
— A, jaki chytry! zawołał, unosząc się nademną — pan jest właśnie człowiekiem, jakiego nam potrzeba! pan nie da się zamanić! i doskonale pan robi! Oto banknot stofuntowy. Jeżeli pan uważa, że możemy się porozumieć, to zechce pan te pieniądze schować do kieszeni jako zadatek.
To rozbroiło mnie zupełnie.
— Bardzo dobrze! rzekłem — kiedyż objąć mam pracę u panów?
— Pojedzie pan jutro o pierwszej do Birmingham. Tu oto jest list do mego brata, który raczy mu pan oddać. Zastanie go pan przy Corporationstreet nr. 126 B., gdzie jest tymczasowe biuro towarzystwa. Musi on naturalnie potwierdzić umowę z panem, ale — między nami mówiąc — jest to czysta formalność tylko — sprawę może pan uważać za załatwioną!
— Doprawdy, nie wiem panie Pinner, jak panu mam podziękować?
— Niema za co, mój przyjacielu! otrzymuje pan tylko to, na co pan zasłużył! a teraz jeszcze dwie drobnostki, dotyczące li tylko strony formalnej. Na biurku pańskiem widzę arkusz papieru — niech pan zechce napisać na nim te słowa: „oświadczam niniejszem, iż zgodziłem się wstąpić w usługi anglo-francuskiego akcyjnego Towarzystwa dla handlu towarów żelaznych i stalowych z minimalną pensyą 500 Ł. rocznie“. Tak — teraz proszę to podpisać — Dziękuję panu!