Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Schował dokument do kieszeni i, biorąc kapelusz, rzekł:
— Jeszcze jedno. Co pan myśli zrobić z Nawsonem?
O tem, przyznaję, zupełnie zapomniałem w mojej radości.
— Napiszę do niego zaraz, że zrzekam się ofiarowanej mi posady! zawołałem.
— Otóż właśnie nie życzę sobie tego i nie radzę panu pisać w ten sposób. Miałem o pana małą sprzeczkę z prokurentem Nawsona, kiedy tam byłem, by o panu zasięgnąć informacyi. Napadł on wówczas na mnie w sposób dość brutalny, że przychodzę odmawiać ich firmie ludzi, których sobie zwerbowała. Ostatecznie straciłem cierpliwość i powiedziałem mu, że jeżeli chcą mieć dzielnych ludzi w swych usługach, to powinni im dobrze płacić. Na to odpowiedział mi: „Pyczoft chętniej przyjmie naszą mniejszą pensyę niż od pana większą!“. — „A ja założę się o pięć funtów, że nie usłyszysz pan już nic o nim, skoro postawię mu moją propozycyę!“ — zawołałem
— „Dobrze! trzymam! odpowiedział mi. Podnieśliśmy tego człowieka z bruku i nie opuści on nas tak łatwo”. Własne jego słowa!
— Bezczelny człowiek! zawołałem — nie widziałem go w mojem życiu i nie będę sobie z nim robił żadnych ceremonii! Skoro tak się mają te rzeczy, nie będę wcale pisał nawet do niego!
— Tak! to najlepiej! biorę pana za słowo! rzekł Pinner, wstając — Oto jest pańskie sto funtów zaliczki, a to list do mego brata. Niech pan zanotuje sobie adres — Birmingham, Corporationstreet, 126B, i niech pan tam jutro jedzie, nie spóźniając się. Punkt pierwsza trzeba być na miejscu! a teraz dobranoc! życzę panu wszelkiej pomyślności, na którą zasługuje pan najzupełniej!
— O ile pamiętam, nic więcej nie mówiliśmy ze sobą. Może pan jednak sobie wyobrazić, panie doktorze, jak bardzo byłem wzruszony takim nagłym uśmiechem szczęścia. Do połowy nocy z zachwytu nie