Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Parę godzin odpoczynku w koncertowej halli wieczorem zawsze dobrze panu zrobi po robocie!
Przy tych słowach roześmiał się i dostrzegłem, że drugi jego ząb z lewej strony był dość niezręcznie plombowany złotem. Spostrzeżenie to ogromnie mnie zastanowiło.
Szerlok Holmes zatarł ręce z widocznym zadowoleniem, ja zaś patrzyłem zdziwiony na naszego klienta.
— Pojmuje zupełnie pańskie zdumienie, panie doktorze — zaczął on znowu — ale oto w czem leżała przyczyna mego wrażenia: kiedy ów pierwszy pan Pinner, który mnie odwiedził w Londynie, zaśmiał się przy naszej rozmowie zauważyłem zaraz taki sam ząb ze złotą plombą w jego szczęce.
Ta plomba błysła mi przed okiem zupełnie tak samo. Skoro pomyślałem jeszcze, że ten, którego mam przed sobą, tak podobny był do pierwszego z całej postawy i głosu i różnił się tylko tem, co przy pomocy peruki i brzytwy tak łatwo sobie dodać lub ująć, musiało wpaść mi zaraz na myśl, że jest to jeden i ten sam człowiek. Mogli być wprawdzie dwaj bracia tak bliźniaczo do siebie podobni, ale trudno przypuścić, by akurat obaj mieli te same zęby plombowane złotem w taki sam zupełnie sposób!
Skoro się z nim pożegnałem i wyszedłem na ulicę — nie wiedziałem doprawdy, czy mam wszystkie zmysły w porządku. Przyszedłszy do hotelu, wylałem sobie dzbanek zimnej wody na głowę i usiłowałem zebrać myśli. Dlaczegóż wysłał on mnie do Birmingham? Dlaczego tam przyjechał przedemną? Dlaczego pisał list sam do siebie, który ja, idyota skończony, woziłem. Ale odpowiedź na te pytania przechodziło granice mego rozumu. Nie mogłem żadnej znaleźć. I wówczas przyszło mi na myśl że to, czego ja nie rozumiem, pojąłby pewno odrazu pan Holmes. Miałem akurat dość czasu, by nocnym pociągiem udać się do Londynu,