Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.

wyszukać pana Holmesa zrana i wrócić z panami teraz do Birmingham.
Skoro pan Pyczoft skończył swoje opowiadanie, zapanowała między nami chwila milczenia.
Holmes oparł się o poduszki wagonu i patrzył na mnie zadowolonem ale badawczem spojrzeniem, jak gospodarz, podający gościowi kieliszek znakomitego wina do skosztowania, ciekaw smaku i pochwały.
— Pyszne to jest, nieprawdaż Watsonie? zawołał wreszcie Szerlok. Pewne szczegóły zachwycają mnie po prostu! Jak też myślisz czy spotkanie nasze z panem Arthurem Harrym Pinnerem w biurze anglo-francuskiego akcyjnego Towarzystwa będzie dosyć interesującem?
— Jakżeby to jednak urządzić? spytałem.
— O, zupełnie po prostu! rzekł Pyczoft zadowolniony — jesteście panowie moimi przyjaciółmi i szukacie posady — cóż może być naturalniejszego, jak to że przedstawię was panu dyrektorowi, wstawiając się za wami!
— Ależ tak! doskonale! zawołał Holmes — radbym bardzo widzieć tego pana przy grze i spróbować, czy nie uda mi się zajrzeć mu w karty! Tylko — do czego mój przyjacielu my moglibyśmy w tem biurze się przydać? Albo też — tak.... toby się może dało.... to rzekłszy, utonął nagle w myślach, począł gryźć paznogcie i wyglądać przez okno. Nie usłyszeliśmy już z ust jego ani jednego słowa, póki nie stanęliśmy w hotelu w Birmingham.
O siódmej udaliśmy się wszyscy razem na Corporationstreet do biura anglo-francuskiego towarzystwa.
— Byłoby zupełnie napróżno chodzić tam wcześniej — zauważył