Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

proszę panów teraz, na miłość boską, zostawcie mnie już! potrzebuję być sam...
Ostatnie słowa rzekł takim tonem jak gdyby przymus, który widocznie sobie zadawał, był już ponad jego siły. Patrzyliśmy na siebie z Holmesem mocno zdziwieni, kiedy Pyczoft zbliżył się do stołu.
— Zapomina pan, panie Pinner — rzekł — że kazał mi pan przyjść o tej godzinie dla otrzymania pańskich dalszych poleceń?
— Ach tak! naturalnie... rozumie się — odpowiedział spokojniejszym już nieco tonem — proszę, zaczekaj pan chwilkę — pańscy przyjaciele mogą też tu pozostać... za trzy, cztery minuty będę zupełnie do waszej dyspozycyi — mogę chyba przez ten czas liczyć na waszą cierpliwość?
Podniósł się z miną wyszukanie uprzejmą, skłonił nam się i znikł za drzwiami w przeciwległej ścianie pokoju, które za sobą starannie zamknął.
— Co teraz? szepnął Holmes — zabrał się i wyjdzie sobie?
— Niemożliwe! odpowiedział cicho Pyczoft.
— Dlaczego?
Te drzwi prowadzą do pokoju, z którego niema wyjścia.
— Umeblowany ten pokój?
— Wczoraj był pusty.
— Cóż on tam może robić u licha? Cała ta historya staje się coraz więcej zagadkową! Jeżeli widziałem kiedy człowieka oszalałego z przestrachu, to chyba jest nim ten Pinner! Czego on się tak strasznie boi?
— Bierze nas pewnie za tajną policyę! rzekłem.