Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 03 - Dziwna posada.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.

— Boże wielki! zawołał Pyczoft — jakże ja byłem głupi!
— Teraz zrozumie pan zapewne, naco im była potrzebna próba pańskiego pisma. Ktoś, czyje pismo było zupełnie inne jak pańskie, byłby całą historyę zepsuł odrazu. Ale filut ten miał czas nauczyć się naśladować pański charakter i tym sposobem udało mu się zająć posadę, proponowaną panu. Naturalnie tylko w wypadku, że nikt pana osobiście u Nawsona nie znał!
— Istotnie, nie znano mnie tam wcale!
— Naturalnie było też rzeczą najwyższej wagi wpłynąć na pana, byś nie zmienił swego postanowienia, albo żebyś pan nie spotkał się i nie zapoznał z kimś od Nawsona, któryby mógł stwierdzić, że jest tam pański sobowtór. Dlatego dano panu przyzwoitą zaliczkę i ściągnięto pana do Birmingham; dlatego dalej dano panu tu robotę, ażeby nie przyszło panu przypadkiem do głowy pojechać do Londynu, gdzie jakiś traf mógłby całą grę tych panów zepsuć.
— Ale dlaczegóż ten człowiek udawał przedemną własnego brata?
— To także jest zrozumiałe. W całej sprawie jest ich tylko dwóch. Jeden gra pańską rolę u Nawsona — więc nie mógł równocześnie występować tutaj. Chcąc zaś przedstawić panu pryncypała, trzebaby było wtajemniczyć trzecią osobę. Niebezpieczeństwo i koszt. Lepiej było grać samemu obie te role — pośrednika i pryncypała — z pomocą peruk i fałszywej brody Podobieństwo rysów między braćmi mogło być dopuszczalnie łatwo. I gdybyś pan był nie zauważył tego plombowanego zęba, byłoby się to udało do końca.
Pyczoft potrząsnął głowa.
— Mój Boże! rzekł — co też tam u Nawsona porobił ten fałszywy Hall Pyczoft, podczas kiedy mnie tu za nos wodzono! Ale cóż teraz będzie? powiedz mi panie Holmes, co mam teraz zrobić?