Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 04 - Ukryty klejnot.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże więc znajdziesz właściwy punkt do stwierdzenia jego osobistości?
— Wyłącznie na drodze dedukcyi, przez zestawienie wniosków.
— Wysnutych z tego kapelusza?
— Oczywiście.
— Żartujesz, mój drogi. Cóż można wywnioskować z tego starego kawałka zniszczonego filcu?
— Oto moja lupa. Wiesz przecie, jak się biorę do rzeczy w takich wypadkach. Zobacz więc sam, co z tego kapelusza można wywnioskować o jego właścicielu.
Wziąłem kapelusz w rękę i obracałem go na wszystkie strony, nie wiedząc, od czego właściwie zacząć badanie. Kapelusz był jak kapelusz! Zwykły, czarny melonik sztywny, który dawno już stracił salonowy fason.
Podszewka była z czerwonego jedwabiu ale straciła także oddawna pierwotny swój kolor. Nazwisko fabrykanta i marka fabryczna były już zupełnie niewidoczne, natomiast znać było wyraźnie, jak to Holmes zauważył, litery H. i B. wypisane atramentem. Na rondzie była dziurka od gumki, ale samej gumki dawno już nie było. Zresztą kapelusz był cały brudny, ogromnie zakurzony i w kilku miejscach poplamiony. Widać tylko było, że początkowo usiłował ktoś plamy te zamazywać czarnym atramentem.
— Nie mogę się tu niczego dopatrzeć! — rzekłem, oddając kapelusz memu przyjacielowi.
— A jednak widać tu wiele rzeczy — ale ty Watsonie, zaniedbujesz wyciągnąć wnioski z tego, co tu widać. Zabierasz się do rzeczy zanadto niezręcznie.
— A więc proszę cię powiedz mi, czego się tu z tego kapelusza możesz dopatrzeć?
— Daje on wprawdzie dużo mniej materyału do wniosków niżby taki kapelusz dawać powinien — ale w każdym razie można stwierdzić na podstawie obserwacyi kilka nie ulegających żadnej wątpliwości szczegółów i kilka innych jeszcze zupełnie prawdopodobnych przypuszczeń. Widać np. na pierwszy rzut oka, że właściciel jego ma silnie rozwinięty mózg