Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 04 - Ukryty klejnot.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tamta jest przynajmniej o trzy funty cięższa — odpowiedziała — tuczyliśmy ją specyalnie dla ciebie.
— Wszystko jedno, wolę jednak tamtą i jeżeli pozwolisz chciałbym ją zaraz zabrać.
— Jak chcesz mój kochany! — rzekła z lekkim dąsem — którą więc wybrałeś sobie?
— Tę białą tam z pręgą na ogonie, co jest w środku stadka.
— Bardzo dobrze. Każ ją więc sobie zarżnąć i zabieraj.
Tak też i uczyniłem panie Holmes i gęś zabrałem do Kilburn. Opowiedziałem memu przyjacielowi wszystko i śmiał się z tego do rozpuku. Potem wzięliśmy nóż i rozpruliśmy ptaka. Myślałem, że padnę trupem na miejscu, kiedy przekonaliśmy się, że niema ani śladu kamienia we wnętrznościach gęsi i domyśliłem się natychmiast, że zaszła tu pomyłka. Pobiegłem natychmiast do siostry i wpadłem tam do kurnika, ale nie było tam już ani jednej gęsi.
— Gdzież się podziały twoje gęsi Maggie? zawołałem.
— Zabrał je właśnie handlarz.
— Jaki handlarz?
— Breckinridge z Covent-Garden.
— Ale czy była między niemi jeszcze druga z pręgowanym ogonem?
— Tak, była, nie mogłam ich nawet nigdy rozeznać dokładnie.
Teraz zrozumiałem już wszystko i popędziłem co tchu do tego handlarza Breckinridge’a. Ale on sprzedał zaraz całą partyę komu innemu i nie chciał mi za żadną cenę powiedzieć komu. W ten sposób straciłem ślad. Siostra utrzymuje, że zwaryowałem i mnie samemu zdaje się nieraz, że tak jest. A teraz! — teraz jestem złodziejem i nie skosztowałem nawet owoców tego czynu, dla którego tak łatwo wyrzekłem się mego uczciwego imienia! O! niechże Bóg zlituje się nademną.
Ukrył twarz w dłoniach i wybuchnął gwałtownem łkaniem.
Nastąpiła długa chwila milczenia. Nie przerywało jej nic, prócz łkań rozpaczliwych nieszczęśliwego i regularnego odgłosu bębnienia palców Holmesa po krawędzi stołu.