Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 05 - Centkowana wstęga.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak; minęło teraz właśnie dwa lata; i o jej śmierci właśnie chciałabym panu coś dokładniejszego powiedzieć. Pojmiesz pan, że przy tem życiu, jakiem panu przed chwilą tu opisała, nie wiele miałam sposobności spotykania się z ludźmi mojej sfery. Wyłącznie tylko u naszej ciotki Honoryny, niezamężnej siostry mojej matki, która mieszka w okolicy Harrow, wolno nam było od czasu do czasu bywać na krótko. Przed dwoma laty podczas jednych takich odwiedzin na Boże Narodzenie, poznała Julia dymisyonowanego majora marynarki, z którym się zaręczyła. Nasz ojczym nic nie miał przeciwko temu małżeństwu; ale we dwa tygodnie przed naznaczonym terminem ślubu zaszło straszne zdarzenie, które mnie pozbawiło jedynej mej towarzyszki.
Holms, który przez czas tego opowiadania słuchał rozparty w fotelu, z przymkniętemi oczami, podniósł teraz cokolwiek powieki i spojrzał na mówiącą.
— Proszę, nie pomijaj pani najdrobniejszej okoliczności, — rzekł.
— Nie przyjdzie mi to trudno, bo wszystkie wydarzenia tego okropnego czasu stoją mi żywo dotąd w pamięci. Dom nasz mieszkalny, jak to mówiłam, jest bardzo stary i obecnie jedno jego skrzydło jest tylko zamieszkałe. Pokoje sypialne mieszczą się na parterze tego skrzydła, pokoje mieszkalne zaś leżą na pierwszem piętrze. Pierwszy z pokoi sypialnych zajmował ojczym, drugi siostra moja, trzeci zaś ja sama. Komunikacyi między tymi pokojami niema wcale, natomiast wszystkie one wychodzą na wspólny korytarz. Wszak mówię dość wyraźnie?
— Najzupełniej.
— Okna wszystkich tych trzech pokoi wychodzą na wielki trawnik przed domem. W ów wieczór okropny ojczym nasz wcześniej niż zwykle udał się do swej sypialni; mimo to wiedziałyśmy dobrze, że się jeszcze nie udał na spoczynek, bo siostra moja czuła przykry dla niej wyziew mocnego indyjskiego cygara, jakie zwykł był palić. Dlatego też przyszła do mego pokoju, aby pogadać o blizkiem swem weselu. Była już jedenasta, kiedy mnie opuściła; u drzwi jednak zatrzymała się jeszcze i odwróciła.
— Powiedz mi, Heleno, — spytała mnie, — czyś ty nie słyszała kiedy gwizdania, kiedy w nocy już jest całkiem cicho?
— Nie, nigdy.
— Przecież to niemożliwe chyba, abyś ty sama gwizdała we śnie?
— Z pewnością nie. Dlaczego?