Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 05 - Centkowana wstęga.pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.

Co do mnie przynajmniej żywo odczuwałem kontrast między tym uroczym wiosennym krajobrazem a przykrem zadaniem, jakie nas czekało. Holms siedział z kapeluszem nasuniętym na czoło głęboko, ze skrzyżowanemi rękoma i głową pochyloną na piersi, pogrążony w zamyśleniu. Nagle wstrząsnął się, uderzył mnie po ramieniu i wskazał na prawo. — „Patrz tam! zawołał.
Gęsty park ciągnął się po drugiej stronie łąk na łagodnym stoku wzgórza, które powyżej wieńczył ciemny lasek; z pośród tego gąszczu drzew sterczał szary od starości dach dawnej szlacheckiej siedziby.
— Stoke-Moran? — spytał.
— Tak, proszę pana, to dom doktora Grimesby Roylott, — odpowiedział woźnica.
— Gdzież to przebudowują dwór? Tam chcemy zajechać.
— Z tamtej strony leży wioska, — ciągnął furman dalej, wskazując na gromadkę dachów, które w pewnem oddaleniu widać było po lewej stronie, — ale skoro pan chce zajechać do tego domu, to będzie pan tam wcześniej, jeśli pan pójdzie tą ścieżką tu przez pole. Ot, tam właśnie, gdzie idzie ta pani.
— Ta pani, to panna Stoner, jak mi się zdaje, — rzekł Holms, przysłoniwszy ręką oczy. — Tak, zdaje się, że dobrze zrobimy, jeśli posłuchamy waszej rady.
Wysiedliśmy, zapłacili za furmankę a wózek potoczył się napowrót w stronę Leatherhead.
— Uważałem za odpowiednie dać do zrozumienia woźnicy, że przybywamy tu z powodu robót przy przebudowie dworu — mówił Holms, kiedy szliśmy już polną ścieżką, — tym sposobem może uniknie się bezpotrzebnej gadaniny. — Dzień dobry, panno Stoner, jak pani widzi, dotrzymaliśmy słowa.
Z rozpromienioną twarzą podążyła tak zagadnięta naprzeciw nam na powitanie.
— Oczekiwałam panów niecierpliwie, — zawołała i uścisnęła nam gorąco ręce. — Doskonale wszystko się złożyło. Ojciec pojechał do Londynu i wątpię, aby przybył przed wieczorem.
— Mieliśmy przez ten czas przyjemność poznania pana doktora, — odpowiedział Holms i w kilku słowach opisał jej naszą przygodę.
Na tą wiadomość pobladła aż po wargi. — Wielki Boże! — zawołała, — więc mnie śledził!