Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 05 - Centkowana wstęga.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

To jest istotny przebieg śmierci doktora Roylott of Stoke-Moran. Obecne opowiadanie i tak przeciągnęło się nad miarę, dlatego też pomijam już szczegółowy opis tej chwili, kiedyśmy przerażonej pannie Stoner udzielili smutnej wiadomości, odwożąc ją rannym pociągiem i zdając w opiekę zacnej ciotki w Harrow. Tak samo nie będę opisywał tego, jak władza drogą powolnego swego postępowania nakoniec doszła do konkluzyi, że nagły zgon doktora spowodowało nieostrożne bawienie się z ulubionem zwierzęciem. Te nieliczne szczegóły, jakich się dowiedziałem jeszcze w tej smutnej sprawie, opowiedział mi Holms nazajutrz w drodze.
— W pierwszej chwili, — objaśniał mnie on — doszedłem do całkiem fałszywego wniosku, z czego przekonać się możesz, kochany Watsonie, jak niebezpiecznie jest opierać rozumowania na niedostatecznej podstawie. Obecność cyganów i dwuznaczne słowa nieszczęśliwej Julii, które odnosiły się do tego wrażenia, jakie odniosła, kiedy przy słabym blasku zapałki spostrzegła węża, naprowadziły mnie na trop fałszywy. Mogę tylko podnieść to, jako moją zasługę, że natychmiast odstąpiłem od tego mniemania, skoro się przekonałem, że niebezpieczeństwo, które groziło mieszkance pokoju, — jakiejkolwiek by ono było natury — nie mogło jej spotkać ani przez okno ani też przez drzwi. Natychmiast też zwrócił moją uwagę wentylator z umieszczoną obok taśmą dzwonka, spadającą na łóżko. Kiedy następnie odkryłem, że nie był to wcale dzwonek i że łóżko przytwierdzone jest do podłogi, obudziło się we mnie zaraz podejrzenie, że taśma ta służy na to tylko, aby po niej przez otwór wentylatora módz spuścić coś na łóżko. W tej samej zaraz chwili przyszedł mi na myśl wąż; skoro dalej przypomniałem sobie, że doktór bezustannie sprowadzał dla siebie różne zwierzęta z Indyi, mogłem już przypuścić, iż się znajduję na właściwym tropie. Myśl posłużenia się trucizną, której dowieść nie mogą żadne chemiczne badania, łatwo było przypuścić u człowieka z wiedzą i brakiem sumienia, doktora, który długo zamieszkiwał na Wschodzie. Szybkie działanie tego rodzaju trucizny musiało dlań z jego stanowiska również być wysoce pożądanem. Lekarz, który miałby powierzone sobie oględziny zwłok, musiałby zaprawdę posiadać bardzo bystre oko, aby spostrzedz dwa ciemne, drobne punkciki — jedyny ślad, jaki pozostawia ukąszenie jadowitych zębów. Potem przypomniało mi się owo gwizdanie. Musiał oczywiście napowrót przywołać węża, zanim się rozwidniło aby ofiara nie mogła go zobaczyć. Dla tego za pomocą mleka, które u niego widzieliśmy, musiał on