Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 06 - Człowiek z blizną.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Przypuśćmy, że ów Boone wyrzucił St. Claira za okno, tak że tego żadne oko ludzkie nie widziało — cóżby w takim razie winien uczynić przedewszystkiem? Rzecz prosta — pozbyć się tego zdradzieckiego ubrania. Chwycił więc za surdut. Gdy go miał wyrzucić, przyszło mu na myśl, że nie utonie, lecz będzie pływać po wierzchu. Nie było czasu do stracenia, bo z dołu słychać było głos pani St. Clair, usiłującej wedrzeć się na schody. Może jego wspólnik, gospodarz, podał mu znak, że policya już niedaleko. Każda chwila była drogą. Spieszy więc do ciemnego kąta, gdzie składał plon swej żebraniny, i napycha kieszenie surduta miedziakami, ile ich miał pod ręką, aby go zatopić. Szybko wyrzuca go za okno. Uczyniłby to samo i z innemi częściami garderoby lecz niestety zbliżają się kroki. Pozostało mu tylko tyle czasu, by zamknąć okno.
— Tak, to brzmi dość prawdopodobnie.
— Tymczasem musimy się oprzeć na tych przypuszczeniach, zanim się nie znajdzie coś lepszego. Boone, jak już opowiedziałem, został zaaresztowany i odprowadzony na odwach. W jego przeszłości nie udowodniono mu nic, coby go mogło obciążać. Był on wprawdzie znany przez całe lata jako zawodowy żebrak, ale poza tem, jak się zdawało, pędził życie spokojne i nienaganne. Taki jest obecny stan tej sprawy. Należy jeszcze rozwiązać kilka pytań, a mianowicie: co robił St. Clair w palarni opium? co się z nim stało? gdzie się znajduje obecnie? jaki udział w tem wszystkiem brał Hugo Boone? Wszystkie te pytania są dziś równie zagadkowe, jak były z początku. Nigdy mi się nie zdarzył wypadek tak prosty na pozór, a w istocie najeżony tylu trudnościami.
Podczas gdy Holmes opowiadał mi szczegóły tej zagadkowej i zawikłanej sprawy, minęliśmy ostatnie domy przedmiejskie. Teraz z obu stron mieliśmy zielone żywopłoty. Właśnie kiedy kończył swe opowiadanie, przejechaliśmy przez dwie rozrzucone wsie, gdzie w niektórych oknach błyszczało światło.
— Teraz — rzekł Holmes — zbliżamy się do Lee. W swej krótkiej podróży zaczepiliśmy o trzy hrabstwa. Ruszyliśmy w drogę w Middlesex, przejechaliśmy przez cypel Surrey, a skończyli na Kent. Czy widzisz to światło, połyskujące między drzewami? To jest właśnie dom „pod cedrami“. Tam obok lampy siedzi kobieta, której trwożne ucho dosłyszało już bezwątpienia tętent kopyt naszego konia.