Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 06 - Człowiek z blizną.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Nigdy jeszcze w życiu nie widziałem nic podobnego. Twarz mężczyzny obłupała się pod gąbką, jak drzewo z kory. Zeszła precz brzydka brunatna farba! Znikła okropna błona i wykrzywiona górna warga, która nadawała twarzy odrażający, złośliwy wyraz! Jedno mocne ujęcie i — nie było już rozwichrzonych rudych włosów.
Siedział przed nami na łóżku blady, smutny, przyzwoicie wyglądający pan, brunet, z delikatną cerą. Przecierał sobie oczy i rozglądał się sennie. Nagle oprzytomniał i musiał uświadomić sobie swe położenie, bo z głośnym okrzykiem schował twarz w poduszce.
— Wielki Boże! — zawołał inspektor — ależ to zaginiony. Poznaję go z fotografii.
Więzień zwrócił się do nas ze spokojem człowieka, który oddaje się w ręce losu.
— Tak jest — rzekł. — A teraz proszę mi powiedzieć, o co mnie panowie oskarżacie?
Doprawdy — rzekł inspektor, śmiejąc się — już teraz oskarżenie upada, chyba że sąd wniesie przeciw panu skargę o usiłowanie samobójstwa. Jestem dwadzieścia siedem lat na służbie i nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się nic podobnego.
— Jeżeli jestem Neville St. Clair, to rzecz jasna, że nie zamordowałem nikogo, a więc zatrzymujecie mnie tu panowie bezprawnie.
Tak, niema tu zbrodni, rzekł Holmes, ale zaszła wielka omyłka. Uczyniłbyś pan lepiej, gdybyś we wszystkiem zwierzył się żonie.
— Nie robiłem tego dla mojej żony, ale dla moich dzieci — wyjąkał więzień. Teraz wstydzić się będą swego ojca...! Boże, co za hańba spadła na mnie! Co ja mam robić?!
Holmes siadł przy nim na łóżku i przyjaźnie położył mu rękę na ramieniu.
— Jeżeli sprawa oddana zostanie sądowi, to rzecz prosta, że publiczność dowie się o wszystkiem. Jeżeli jednak dowiedzie pan przed policyą, że niema podstawy do oskarżania pana o cokolwiek, to sądzę, że prasa nie dowie się o niczem. Inspektor Bradstreet gotów jest zapisać wszystko, co nam pan zechce powiedzieć, i złoży zeznanie pańskie w ręce odpowiedniej władzy. W ten sposób może się uda uniknąć jawności i sądu.
— Niech pana błogosławią niebiosa! — zawołał więzień namiętnie.