Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 06 - Człowiek z blizną.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

Wolałbym więzienie, nawet egzekucyę — niż zdradzić swą politowania godną tajemnicę i rzucić hańbę na głowy moich dzieci.
— Panom pierwszym opowiem swą historyę. Ojciec mój był nauczycielem w Chesterfield. Wychowanie otrzymałem staranne. W młodości podróżowałem, występowałem na scenie, wreszcie stałem się sprawozdawcą jednego z dzienników londyńskich. Pewnego dnia kierownik naszej gazety chciał mieć artykuł o żebraninie w Londynie. Zobowiązałem się go dostarczyć. To było źródłem wszelkich moich późniejszych przygód. Dopiero kiedy sam spróbowałem rzemiosła żebraka, otrzymać mogłem materyał do swego artykułu. Jako aktor byłem, rzecz prosta, wtajemniczony we wszelkie arkana przebierania — tembardziej, że w swoim czasie słynąłem z tej sztuki. Teraz biegłość moja bardzo mi się przydała. Naszminkowałem sobie twarz i aby się uczynić tembardziej godnym politowania, namalowałem sobie tęgą bliznę i podniosłem w górę górną wargę, nalepiwszy sobie wązki pas plastra cielistego koloru. Na głowę nałożyłem rudą perukę, przebrałem się w łachmany i stanąłem w najbardziej ożywionym punkcie miasta nibyto jako sprzedawca zapałek, a w rzeczywistości jako żebrak. Siedem godzin stałem na posterunku, a kiedy wieczorem powróciłem do domu, przekonałem się ze zdumieniem, że zebrałem nie mniej jak dwadzieścia sześć szylingów i cztery pensy.
— Napisałem swój artykuł i nie myślałem o tem więcej, lecz wkrótce potem musiałem zapłacić za jednego ze swych przyjaciół podpisany przez siebie weksel na dwadzieścia pięć funtów. Nie wiedziałem, co robić; pieniędzy nie miałem i dostać ich nie mogłem. Nagle przyszła mi do głowy myśl zbawcza! Wyjednałem u wierzyciela dwutygodniową prolongatę, poprosiłem o urlop i użyłem tego czasu na żebraninę po mieście. W ciągu dni dziesięciu zebrałem pieniądze i zapłaciłem dług.
— Możecie sobie panowie wyobrazić, jak przykro mi było za bardzo uciążliwą pracę otrzymywać dwa funty tygodniowo, wiedząc, że potrzeba tylko trochę szminki, bezczynnego siedzenia i nadstawiania czapki, aby w jeden dzień zebrać taką kwotę! Moja duma walczyła długo z chciwością. Wreszcie chciwość przemogła. Zawiesiłem na kołku pracę dziennikarską, siadywałem codziennie w upatrzonym kącie, budziłem żałosnym wyglądem litość i nabijałem kieszenie miedziakami. Jeden tylko człowiek wiedział o mojej tajemnicy. Był nim właściciel lichej knajpy przy Swan-