Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 07 - Odcięty palec.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

był wprawdzie prosty ale porządny; lat mógł mieć ze czterdzieści mniej więcej.
— Pan Hatherley? — spytał z wybitnie niemieckim akcentem. — Zostałeś mi pan polecony jako człowiek, który nietylko znakomitym jest w swoim zawodzie ale i jako taki zarazem, na którego milczeniu i dyskrecyi polegać można.
— Skłoniłem się, ujęty temi słowy. — Czy mogę wiedzieć, komu zawdzięczam to pochlebne świadectwo?
— Może właściwiej będzie, jeśli co do tego nie objaśnię pana z góry. Z tegoż samego źródła dowiedziałem się także, że pan nie masz już rodziców, że nie jesteś żonatym i mieszkasz sam w Londynie.
— To zgodne jest z prawdą. Ale nie pojmuję, co to może mieć wspólnego z mojem uzdolnieniem w fachu, bo muszę przypuścić przecież, że pan w jakimś interesie zgłaszasz się do mnie.
Pańskie przypuszczenie jest całkiem słuszne; natychmiast pan zobaczysz jak wielki moje pytania mają z tem związek. Mam wprawdzie pewne zajęcie dla pana, jednakże to moje zlecenie wymaga absolutnego milczenia, a pojmiesz pan zapewne, że taką tajemnicę łatwiej przychodzi dochować człowiekowi samotnemu aniżeli takiemu, który żyje pośród swej rodziny.
— Jeżeli się do czego zobowiązuję, możesz pan w zupełności polegać na mojej dyskrecyi.
— Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w życiu widział podobnie podejrzliwe spojrzenie, jakiem mnie teraz mierzono.
— Mam zatem pańskie słowo? — spytał.
— Moje słowo.
— Że pan o całej tej sprawie teraz i zawsze zachowasz jaknajgłębsze milczenie?
— Przyrzekłem to przecież.