Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 07 - Odcięty palec.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

warzystwo składało się z Szerloka Holmsa, inżyniera, inspektora policyi wraz z bardzo skromnie ubranym człowiekiem i mnie. Inspektor Bradstreet rozłożył przed sobą dokładną pomiarową mapę okolicy i usiłował przy pomocy cyrkla zakreślić koło, którego punktem środkowym było Eyford.
— To mielibyśmy już, — rzekł. — Ta linia otacza wioskę w promieniu mniejwięcej dziesięciomilowym. Miejscowość owa zatem znajdować się musi gdzieś w pobliżu tej linii. Wszakże mówiłeś pan o dziesięciu milach, panie inżynierze?
— Droga w każdym razie trwała dobrą godzinę.
— I przypuścił pan, że podczas pańskiego omdlenia, wieziono cię napowrót całą tą drogą?
— Prawdopodobnie. Przypominam sobie również niejasno, że mnie podnoszono i niesiono gdzieś.
— Nie rozumiem tylko, co tych ludzi skłonić mogło do darowania panu życia, kiedy cię znaleźli bezprzytomnego w ogrodzie.
— Może ten łotr dał się ubłagać, nie mogąc się oprzeć prośbom żony, — zauważyłem.
— To mi się wydaje bardzo nieprawdopodobnem. Nigdy w życiu nie widziałem twarzy bardziej nieubłaganej.
— No, wkrótce wyjaśnimy to wszystko, — rzekł Bradstreet. — Ja zatem wyznaczyłem sobie na mapie koło i teraz pragnąłbym tylko wiedzieć, w jakim kierunku mamy szukać tych zbójów.
— Co do mnie, to sądzę, że mógłbym palcem wskazać, gdzie ich szukać należy, — zauważył Holms spokojnie.
— Doprawdy? — zawołał inspektor, — pan więc już powziął jakieś stanowcze zdanie w tej mierze? No, zobaczymy, kto się w tem zgadzać będzie z panem. Ja twierdzę, że to było na południu, ponieważ w tamtych stronach okolica nie jest gęsto zaludnioną.
— Ja jestem za wschodem, — oświadczył mój pacyent.