Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 08 - Pięć pestek z pomarańczy.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nazywam się, — zaczął, — John Openshaw. Osobiste moje stosunki nie mają ze sprawą nic wspólnego, nie będę więc rozwodził się nad nimi. Ponieważ tutaj chodzi o sprawę pewnego rodzaju dziedziczenia zemsty, muszę się cofnąć aż do czasu mojego dzieciństwa, aby dać panu jaknajjaśniejszy pogląd na przebieg faktów i wydarzeń.
Dziadek mój miał dwóch synów: mego stryja — Eliasza i mego ojca — Józefa. Ojciec mój miał niewielką fabryczkę w Cowentry, która przynosiła mu wcale przyzwoite dochody. Dochody owe zwiększyły się jeszcze, kiedy ojciec mój opatentował swój wynalazek „wzmocnionych kół“, pomimo to jednak, dorobiwszy się pewnego kapitału, ojciec mój sprzedał fabrykę i jako rentier przeniósł się do miasta.
Stryj mój, Eliasz, jako młody chłopiec wywędrował do Ameryki, gdzie podobno zrobił majątek i kupił sobie jakąś plantacyę we Florydzie. Wiem, że przyjął tamtejsze poddaństwo i brał udział w wojnie o niepodległość; wiem też, że bił się pod Hood i że Jackson na polu bitwy mianował go pułkownikiem.
Kiedy Lee ostatecznie broń złożył, stryj mój wrócił na swoją plantacyę, lecz po trzech czy czterech latach zupełnie niespodziewanie wrócił do Anglii. Tutaj kupił sobie niewielką posiadłość w hrabstwie Sussex niedaleko od Horzam. Jako przyczynę swego nagłego powrotu podawał zawsze niechęć do republikańskiego rządu, który przyznawał murzynom swobodę, z czem stryj mój z dziwnym uporem pogodzić się nie chciał. Był to dziwak skończony; ponury, gwałtowny, niezwykle podejrzliwy, unikał ludzi z uporem maniaka, nie chcąc się widzieć nawet z dostawcami swymi. Jestem głęboko przekonany, że od czasu zamieszkania w swej posiadłości nie był ani razu w mieście, wystarczał mu najzupełniej spacer po ogrodzie, którego kręte ścieżki przebiegał szybkim, niespokojnym krokiem. Najczęściej jednak całymi tygodniami siedział zamknięty w swoim pokoju, nie dopuszczając do siebie nikogo, nawet rodzonego brata. Pił