Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 09 - Spuścizna rodowa.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

nej płytami sieni. Tam właśnie miałem znaleźć owo słynne i zagadkowe miejsce, wskazane w rytuale.

Nigdy, Watsonie, nie czułem się tak rozczarowany jak w owej chwili. W pierwszej chwili byłem przekonany, że musiałem się zupełnie pomylić w wyliczeniach. Zachodzące słońce rzucało jasny pas światła do sieni i przekonałem się, że szare wytarte płyty kamienne są mocno spojone i od wielu lat nie były podnoszone. Brunton tu nie rozkopywał. Uderzyłem w podłogę, ale wszędzie był dźwięk jednakowy i nigdzie nie było widać najmniejszej rysy lub szpary. Na szczęście Musgrave, który w głębi duszy był równie niespokojny jak ja, wyciągnął swój manuskrypt z kieszeni, aby sprawdzić me wyliczenia.
I na dół — zawołał — i na dół — zapomniałeś pan o tem. Myślałem, że trzeba będzie kopać dół, ale teraz zrozumiałem natychmiast swoją omyłkę.
— Czy pod nami jest piwnica?
— Tak, równie stara jak dom; z tej strony, przez te drzwi.
Zeszliśmy na dół po krętych schodach. Towarzysz mój potarł zapałkę i zapalił wielką latarnię, która stała na beczce w kącie. Przekonaliśmy się wkrótce, żeśmy się znaleźli w miejscu, o które nam chodziło, które niezadługo przed nami odwiedzali już inni ludzie.