Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 10 - Klub rudowłosych.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

„Jakiej pracy wymagają panowie odemnie“?
„Przepisywania dzieła: „Encyclopedie Britannique“. Oto widzi pan tutaj pod tą prasą — tom pierwszy. Będzie pan zaopatrzony w pióra, atrament i papier, oprócz tego oddajemy panu ten stół i ten fotel. Czy pan jest gotów przyjść jutro“?
„Bezwarunkowo“ — odparłem.
„A zatem do widzenia, panie Jobez Wilson, i niech pan raz jeszcze pozwoli sobie powinszować tej ważnej posady, którą pan ma szczęście objąć“.
— Po tych słowach uwolnił mnie i wspólnie z moim współpracownikiem powracaliśmy teraz do domu zupełnie oszołomieni skutkiem tego nagłego wydarzenia.
Rozmyślałem o tem wszystkiem przez cały dzień, a gdy nadszedł wieczór, nie entuzyazmowałem się już tak, jak rano, ciągle bowiem napastowała mnie myśl, że stałem się ofiarą jakiejś mistyfikacyi albo oszustwa. Ale w jakim celu mianoby mnie oszukiwać, to było dla mnie niepojęte. Z drugiej strony wydał mi się nieprawdopodobny tego rodzaju testament, którym przeznaczonoby taką ogromną sumę za pracę tak prostą i łatwą, jak przepisywanie encyklopedyi angielskiej. Jakkolwiek też Wincenty Spaulding czynił wszystko, ażeby mnie odwieść od tego zamiaru, kładąc się do łóżka, byłem zdecydowany zupełnie wyrzec się tej posady. Po obudzeniu się jednak uległem pokusie, ażeby sprobować i zaopatrzywszy się w małą buteleczkę atramentu, pióro i siedem arkuszy papieru, skierowałem się w stronę Pope’s Court.
— Tutaj, ku wielkiej radości mojej, nic nie wydawało mi się podejrzanem: stół znajdował się na tem samem miejscu, a pan Duncan Ross oczekiwał na mnie, ażeby zobaczyć, czy z całą powagą zabiorę się do pracy. Polecił mi rozpocząć od litery A, poczem wyszedł, ale od czasu do czasu powracał w celu upewnienia się, że robota postępuje prawidłowo naprzód. O godzinie drugiej powiedział mi: „do widzenia“, pochwalił szybkość, z jaką przepisuję, i zamknął drzwi za mną.
— Wszystko to, panie Holmes, powtarzało się regularnie codzień przez cały ciąg tygodnia. W sobotę wszedł dyrektor i rozłożył przedemną sto franków, jako wynagrodzenie za pracę moją; tak samo było przez następne dwa tygodnie. Rano o godzinie dziesiątej przychodziłem do biura i opuszczałem je o godzinie drugiej. Z biegiem czasu zaczął pan Duncan Ross mniej-