Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 10 - Klub rudowłosych.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

duszy, daruje pan jednak, że w tem wszystkiem jest dużo stron komicznych. A teraz proszę mi powiedzieć, jakie wrażenia, sprawiła na panu ta kartka?
— Stanąłem na miejscu, jak wryty, nie wiedziałem, co począć z sobą. Potem zacząłem chodzić po sąsiadach, rozpytywałem się na prawo i na lewo ale nikt nie umiał mi dać nawet najmniejszego objaśnienia. W końcu pobiegłem do właściciela domu, kasyera, który mieszka na parterze, zapytałem go się, czy nie wie, co się stało ze „Stowarzyszeniem rudowłosych“. Odpowiedział mi na to, że nigdy nie słyszał o podobnego rodzaju stowarzyszeniu. Wymieniłem mu przeto nazwisko pana Duncana Rossa, ale to nazwisko było mu najzupełniej nieznane. Zdumiony tem wszyskiem, poprosiłem go, ażeby mnie objaśnił, kto jest ten pan, który mieszka pod № 4.
— Pan się zapewne pyta — rzekł — o tego pana z czerwonymi włosami,
— Tak jest — odparłem.
— Ach! to pan zapewne ma na myśli pana Williama Morissa. Ten pan wynajmował u mnie mieszkanie czasowo, dopóki jego nowy lakal nie będzie gotowy. Wczoraj się wyprowadził.
— Gdzie mógłbym go znaleźć?
— Oto jego adres: 17 King Edward Street, w pobliżu kościoła św. Pawła.
— Natychmiast pobiegłem pod wskazany adres, ale zamiast pana Morissa, znalazłem tutaj fabrykę wyrobów artystycznych z kości i nikt tu nie znał ani Williama Morissa, ani też Duncana Rossa.
— Co pan zrobił wobec tego? — zapytał Holmes.
— Powróciłem do siebie na ulicę Saxe-Coburg Square i zacząłem się radzić mojego współpracownika, który mi zalecał cierpliwość, dodając, że najprawdopodobniej otrzymam list z zawiadomieniem. Może pan sobie wyobrazić, że to mi wcale nie wystarczało. Nie chciałem utracić tego rodzaju posady bez wyczerpania wszelkich środków. Ponieważ zaś mówiono mi, że pan jest gotów dopomagać biednym i nieszczęśliwym ludziom, którzy się znajdują w podobnie trudnem jak ja położeniu, zwróciłem się wprost do pana.
— I dobrze pan zrobił, — rzekł Holmes. — Historya pańska jest bardzo oryginalna i z największą przyjemnością zajmę się rozwiązaniem tej zagadki. Z tego, co mi pan opowiedział, przypuszczam, że rzecz cała może pociągnąć za sobą daleko poważniejsze skutki, aniżeli to mogło by się na pierwszy rzut oka zdawać.
— Rzeczywiście, sprawa jest poważna, — wtrącił Wilson, — przecież ja straciłem cztery funty dochodu tygodniowo.