Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 10 - Klub rudowłosych.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co się pana osobiście tyczy, — zrobił uwagę Holmes, — to niema pan powodu do niezadowolenia ze stosunków swoich z tym dziwnym klubem, o ile bowiem się nie mylę, to wzbogacił się pan o 30 funtów, nie licząc już nawet tego, że uzupełnił pan swoje wiadomości przy przepisywaniu litery A. Właściwie też nic pan przez tych ludzi nie stracił.
— O nie, panie Holmes, straciłem dużo, a teraz chcę koniecznie się dowiedzieć, kto to byli ci ludzie i dlaczego urządzili sobie taką zabawkę ze mnie, jeżeli to rzeczywiście była zabawka tylko. Drogo ich ten żart kosztował, nie trzydzieści bowiem, ale 32 funty otrzymałem gotówką.
Zadam sobie ten trud, ażeby punkty niejasne wytłómaczyć, poprzednio jednak zapytam się pana jeszcze o kilka szczegółów, a przedewszystkiem chciałbym wiedzieć, jak długi czas pracował subjekt u pana, zanim zwrócił pańską uwagę na ów anons.
— Mniej więcej od miesiąca.
— W jaki sposób pan znalazł tego współpracownika?
— Złożył on ofertę swoją na skutek ogłoszenia, które umieściłem w piśmie.
— Czy on tylko jeden zgłosił się na tę posadę?
— Nie panie, miałem cały tuzin do wyboru.
— Dlaczego właśnie jego wybrał pan z pośród tylu kandydatów?
— Dlatego, że miałem go pod ręką i że żądania jego były umiarkowane.
— Mówił pan, że zgodził się pobierać połowę tego wynagrodzenia, jakie pan zwykł był płacić poprzednio?
— Tak jest, panie.
— Niech mi pan opisze tego Wincentego Spauldinga.
— Jest on nizki, silny, nadzwyczaj żywy w ruchach swoich i niema żadnego zarostu, pomimo że dochodzi już do lat 30-tu. Na przodzie oblicza ma bliznę, pochodzącą od oparzenia płynem gryzącym.
Holmes, bardzo podniecony, wyprostował się na swojem krześle.
— Właśnie tak przypuszczałem, — rzekł. — Czy nigdy pan nie zauważył, że uszy jego są przekłute, jak gdyby były przygotowane do noszenia kolczyków?
— Rzeczywiście tak jest. Mówił mi też, że te uszy przekłuła mu cyganka, gdy był jeszcze malcem.