Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 10 - Klub rudowłosych.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.

zem, aż nareszcie otworzyła się przed nami szeroka przestrzeń, gdy wjechaliśmy w ulicę Farringdon.
— Jesteśmy już prawie u celu podróży — rzekł nareszcie Holmes. — Ten Merrywcather jest dyrektorem banku, osobiście zainteresowanym w całej tej sprawie. Sądzę, że dobrze się stało, iż zabraliśmy tego Jonesa poczciwego, chociaż bowiem wydaje się on skończonym idyotą w swoim zawodzie, to jednak nie można mu odmówić pewnych kwalifikacyi. Posiada odwagę brawurową buldoga i zaciętość raka, który trzyma w kleszczach swoich zdobycz. Ale oto przybyliśmy na miejsce, gdzie oni na nas już czekają.

Powozy nasze zatrzymały się na tym samym rogu, z którego rano z Holmesem badaliśmy teren i gdzie widzieliśmy całe roje przechodniów.
Odprawiliśmy dorożki i zaczęliśmy postępować za panem Merrywcatherem, idąc przez wązkie przejście, zakończone bramą. Bramę tę nam otworzono, poczem znaleźliśmy się znów w bardzo wązkim korytarzu, który przeszedłszy, stanęliśmy przed mocną bramą żelazną, broniącą przystępu do schodów kamiennych. Oprócz tego była tu jeszcze przed schodami ciężka kuta krata żelazna.
Tutaj zatrzymał się pan Merrywcather, ażeby zapalić latarkę, rzucającą