Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 11 - Lekarz i jego pacyent.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

mojej kasy nie pozwolił ziścić się tym przepowiedniom i zaraz po ostatecznym egzaminie zmusił mnie do przyjęcia posady asystenta w szpitalu Królewskim. Moje badanie objawów histeryi i newrozy zwróciły na mnie uwagę kolegów i przełożonych, a jednocześnie rozprawa, o której wspominaliśmy przed chwilą zdobyła mi nagrodę Pinkertona. Zdawało mi się, że wywalczę sobie imię i stanowisko, dzięki tylko własnej pracy i zdolnościom, przekonałem się jednak, że w życiu tego stanowczo zamało. Lekarz specyalista, chcący wyrobić sobie odpowiednią przyszłość, musi zamieszkać na jednej z pierwszorzędnych ulic, musi dom urządzić na pewną skalę, musi trzymać konie i powóz i mieć w zapasie pewien kapitalik, który pozwoli mu przeczekać pierwsze najcięższe chwile walki. Ja o tem marzyć nawet nie mogłem, gdyż przy największej nawet oszczędności dopiero za lat dziesięć mógłbym posiadać kapitał, któryby pozwolił mi na urzeczywistnienie moich pragnień. Z żalem godziłem się już ze smutnymi warunkami mojego życia, gdy nagle zmieniło się wszystko w jakiś dziwaczny, najzupełniej nieoczekiwany sposób.
Pewnego dnia zjawił się w moim pokoju nieznany mi zupełnie jegomość, który przedstawił mi się jako pan Blessington i bez żadnych wstępów, czy objaśnień rozpoczął ze mną oryginalną rozmowę.
— Czy jesteś pan tym samym doktorem Percy Trewelyanem, który tak świetnie zdał egzamin i zdobył wielką nagrodę?
Skłoniłem się w milczeniu.
— Odpowiedz mi pan szczerze, ciągnął dalej, bo od tego zależy może cała pańska i moja przyszłość. Masz pan wystarczające zdolności, aby zdobyć sobie stanowisko, czy masz jednak i potrzebny takt życiowy?
Było to dość oryginalne pytanie.
— Dotychczas nie odczułem jego braku, — odparłem z uśmiechem.
— Dobrze, a czy nie masz pan jakich nagannych skłonności, jakich ukrytych nałogów? Może lubisz pan zaglądać do butelki?
— Mój panie! zawołałem gniewnie, bo to nieproszone badanie zaczynało mnie już niecierpliwić.