Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 11 - Lekarz i jego pacyent.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie z panem Blessington. Teraz przechodzę wprost do sprawy, która mnie aż do pana sprowadziła.
Przed paroma tygodniami wpadł do mnie Blessington i w gorączkowem podnieceniu zaczął opowiadać o jakiejś nadzwyczajnej kradzieży na Westend.
Pobladły z nieukrywanego przerażenia sam osobiście obejrzał wszystkie zamki i rygle u drzwi i okien i wszystkie kazał wzmocnić. Rozśmieszyła mnie ta jego obawa, pod wpływem której stracił zupełnie spokój i nawet przez jakiś tydzień zupełnie nie wychodził z domu, wyobrażając sobie, że na każdej ulicy czyhają na niego złodzieje i mordercy. Przez cały ten czas żył w jakimś śmiertelnym strachu, na pytania jednak moje odpowiadał z takim brutalnym gniewem, że straciłem zupełnie ochotę pytania go o cokolwiek w tej kwestyi. Po pewnym jednak czasie obawy jego zmniejszać się poczęły i zaczął wracać do dawnego trybu życia, gdy niespodziewanie zaszła okoliczność, która go nanowo wytrąciła z równowagi. Dawniejsze obawy powróciły ze zdwojoną siłą, tak że obecnie znajduje się w opłakanym stanie ducha, ja zaś nie mogę go uspokoić, gdyż i na mnie cała ta sprawa robi dziwne wrażenie.
Przed dwoma dniami otrzymałem list bez daty i adresu, list dziwny, lecz pisany wprost do mnie, jak to panowie z treści osądzić mogą. Oto on. —
Podał nam złożony świstek papieru, na którym ktoś, pragnący zachować swoje incognito, napisał drżącą cokolwiek ręką:
„Pewien szlachcic rosyjski, mieszkający obecnie w Anglii, od lat wielu cierpi na ataki nerwowe. Pragnie on w cierpieniu swojem zasięgnąć światłej rady doktora Trewelyana, który w tej specyalności jest niezaprzeczoną powagą. Dlatego jutro o godzinie kwadrans na ósmą zjawi się w Jego gabinecie z prośbą o udzielenie mu w tym czasie konsultacyi“.
Pomimo oryginalnej formy, list ten zainteresował mnie niezmiernie, gdyż oczywiście badam choroby nerwowe i każdy przyczynek do tych badań witam ze szczerem zajęciem. To też z niecierpliwością prawie czekałem zapowiedzianej wizyty, poleciwszy służącemu wpuścić natychmiast oczekiwanego gościa.