Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 11 - Lekarz i jego pacyent.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.

zostałe cygaro, wąchał je długo i uważnie. Temu samemu badaniu poddał i owe cztery ogryzki, potem rzekł:
— To jest zwyczajne Hawanna, a tamte cztery należą do specyalnego gatunku cygar, które Hollandya wprowadziła do nas z Indyi. Są to długie, cienkie cygara, najczęściej owinięte słomką.
Wziął znowu ogryzki i począł je badać przez lupę.
— Dwa z nich palono przez cygarnicę, a dwa bez, — mówił z namysłem. Dalej dwa obcięto tępym jakimś nożem, dwa zaś odgryziono zębami i to ostrymi, widać młodymi zębami.
Odłożył ogryzki i, zwracając się do urzędnika, rzekł głośno:
— To nie samobójstwo, Lannerze. Ten człowiek został zamordowany przez dwóch łotrów, którzy z całą zimną krwią dokonali swego ohydnego dzieła.
— To niemożliwe! — krzyknął urzędnik.
— Dlaczego? — zapytał Holmes spokojnie.
— Dlaczegóżby złoczyńcy wybierali taki niewygodny dla siebie rodzaj mordu?
— Musieli mieć jakieś powody ku temu. A jakie, tego się wkrótce dowiemy.
— Którędy panowie weszli?
— Przez główne schody.
— Ależ były założone na sztabę?
— Tak, bo ją złoczyńcy, wychodząc, założyli.
— Skąd pan to wszystko wie? — zapytał nawpół przekonany Lanner.
— Widziałem przed domem ślady, — odparł Holmes. Ale poczekaj chwilkę, pokażę ci inny jeszcze dowód.
Przyjaciel mój zbliżył się do drzwi i w swój zwykły sposób począł badać zamek i klamkę, potem wyciągnął klucz, który tkwił od wewnętrznej strony, i starannie przypatrywał mu się przez lupę. Następnie zbadał łóżko, dywan, krzesła, kominek, nareszcie samo ciało i stryczek. Jego bystry wzrok przenosił się z przedmiotu na przedmiot i w każdy drobiazg wpijał się z ta-