Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 12 - Zabójstwo w Abbey Grange.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak mi opowiedział stangret, to chodzi tutaj o barona Edwarda Brackenstal.
— Tak panie, o tego, jednego z najbogatszych ludzi w Kent. Baronowa Brachenstall w tej chwili znajduje się w swoim pokoju. Nieszczęśliwa kobieta przeszła straszne rzeczy. Wyglądała, jak na pół umarła, gdym ją ujrzał po raz pierwszy. Najlepiej będzie, gdy się pan do niej uda zaraz i każe sobie opowiedzieć cały przebieg wypadków. Potem obejrzymy razem salon jadalny.
Baronowa Brackenstall nie była kobietą, jakie się spotyka codziennie. Rzadko miałem sposobność oglądać postać równie wdzięczną, twarz równie piękną i taką prawdziwą kobiecość. Blondynka o włosach koloru złotego i o oczach niebieskich, byłaby bezwątpienia skończenie doskonałym typem, gdyby nie przejścia nocy ubiegłej, które bladość i przygnębienie sprowadziły na jej oblicze. Cierpiała fizycznie i moralnie. Nad jednem okiem miała brzydki guz koloru czarno-niebieskiego, guz zaś ten okładała ciągle wodą z octem służąca, kobieta wysoka i poważna. Baronowa leżała wyczerpana na kanapie, ale na nasz widok spojrzała żywo i twarz jej piękna rozjaśniła się, co wskazywało, że ani nie straciła przytomności, ani też nie odebrały jej chęci do życia straszne chwile, która przeszła. Ubrana była w szlafrok luźny koloru niebieskiego z białym, na sofie zaś obok leżała czarna, złotem obszyta suknia wieczorowa. —
— Opowiedziałam już panu wszystko, panie Hopkins — rzekła głosem zmęczonym — możeby mnie pan przeto wyręczył i powtórzył panom, jeżeli wszakże potrzeba, ażebym ja sama to opowiedziała, to zrobię chętnie. Czy panowie już byli w salonie stołowym?
— Zdawało mi się, że będzie lepiej, gdy panowie wpierw dowiedzą się z ust pani, jak to było.
— Pragnęłabym bardzo, aby już nareszcie uprzątnięto ten pokój. Sama myśl o tem, że on tam jeszcze leży, jest dla mnie straszną. Przy tych słowach baronowa zadrżała całem ciałem i rękami zasłoniła twarz. Ruch ten sprawił, że odwinęły się szerokie rękawy szlafroka, Holmes zaś zauważył dwie plamy czerwone na białem, utoczonem ramieniu kobiety.
— Pani ma jeszcze inne rany! — zawołał Holmes. — Skąd one pochodzą?