Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/143

Ta strona została skorygowana.

Gospodarz nastawił uszu.
— Dokąd to pan chce się dostać?
— Do Holdernesse Hall.
— Książę jest zapewne pańskim przyjacielem — syknął ironicznie gospodarz, mierząc wzrokiem nasze obłocone ubrania.
Holmes zaśmiał się dobrodusznie.
— W każdym razie ucieszy się, widząc nas u siebie.
— Dla czego?
— Bo przynosimy mu wiadomość o synu, który zginął bez wieści.
Tutaj gospodarz drgnął, całkiem widocznie.
— Jesteście panowie na tropie?
— Widziano go w Liverpoolu. Spodziewają się, że lada chwila będzie odkryty.
I znów twarz gospodarza zmieniła wyraz, tym razem w duchu zadowolenia. Nagle stał się bardzo uprzejmy.
— Wprawdzie — zaczął — miałbym więcej od wielu ludzi powodów, aby księciu nie życzyć dobrze, byłem w swoim czasie woźnicą u niego, traktował mnie gorzej psa i wypędził wreszcie bez świadectwa, uwierzywszy na słowo pewnemu łajdakowi, kupcowi zboża, ale cieszę się, że o młodym lordzie słyszano w Liverpoolu. Pomogę też panom zawieść na zamek tę dobrą nowinę.
— W takim razie serdeczne dzięki. — Tylko przedtem chciałbym coś zjeść. Potem da mi pan swój rower.